Z Tomaszem Finkiem z Mazowieckiego Stowarzyszenia Historycznego „Exploratorzy.pl” rozmawia Robert Wit Wyrostkiewicz



- Jaką rolę odegrały gołębie w czasie II wojny światowej?



- Gigantyczną. Ptaki te były na wyposażeniu samolotów, statków i łodzi podwodnych. Z poczty gołębiej korzystały wojska łączności obu stron konfliktu, a także agenci wywiadu i żołnierze sił specjalnych jak np. komandosi lądujący w Normandii w celu unieszkodliwienia niemieckiej artylerii ostrzeliwującej plaże.



- A jak my byliśmy przygotowani do wojny? II Rzeczpospolita dostrzegała korzyści z hodowli gołębi na potrzeby armii?


- Tak. Tuż po zakończeniu wojny polsko-bolszewickiej zaczęto tworzyć wojskowe gołębiarstwo pocztowe. Gdy okazało się, że nie jest w stanie wyszkolić dostatecznie dużej liczby gołębi potrzebnych na wypadek wojny, nawiązano współpracę z hodowcami prywatnymi. Otrzymali oni wsparcie Ministerstwa Spraw Wojskowych, a patronat nad największą cywilną organizacją objął Marszałek Piłsudski, a w przypadku wojny ich gołębie podlegały mobilizacji.


- Podobno gołębie miały maski gazowe, szkolono dla nich owczarki, były pasażerami samolotów czy czołgów... To prawda?



- W przypadku ataku gazem bojowym gołębie przechowywano w specjalnych klatkach wyposażonych w system pochłaniaczy. Co do przenoszenia gołębi przez psy miało to na celu nie narażanie życia żołnierzy przy przenoszeniu gołębi między okopami w trakcie nieprzyjacielskiego ostrzału. Nie wiem czy gołębie były na wyposażeniu każdego czołgu, ale znane jest mi jedno zdjęcie z I wojny światowej, na którym widać gołębia wypuszczanego z angielskiego czołgu. Jeszcze w trakcie II wojny światowej gołębie umieszczano w samolotach. W przypadku zestrzelenia miały za zadanie dostarczyć do bazy wiadomość ze współrzędnymi katastrofy.


- A co z gołębiami "fotografami"? Widziałem takie zdjęcie w Internecie. Nie powie Pan, że latały i robiły zdjęcia...



- Właśnie, że tak. W 1907 r. niemiecki aptekarz Julius Neubronner odkrył, że gołębie mogą przenosić ładunki o wadze do 100 gram. Skonstruował więc kilka modeli aparatów fotograficznych z automatycznym wyzwalaczem, które przypinał do piersi gołębia. Tak wyposażone gołębie wypuszczano za liniami wroga by w trakcie powrotu do domu robiły zdjęcia nieprzyjacielskiego terenu.




- Jak zaczęła się historia gołębia w wojsku?


- Z poczty gołębiej korzystali już starożytni Egipcjanie, Grecy i Rzymianie oraz szereg państw bliskiego wschodu.


- No więc jakie spektakularne bitwy związane są szczególnie z rolą gołębi pocztowych?



- Na pewno wcześniej wspomniana inwazja wojsk alianckich w Normandii. Ze starszych bitew można tu wymienić bitwę pod Waterloo o wyniku, której mieszkańcy Anglii dowiedzieli się z wiadomości przyniesionej przez gołębia. Natomiast bitwą, po której wprowadzono gołębie na utrzymanie większości europejskich wojsk była obrona Paryża 1870-71. W jej trakcie wojska pruskie oblegające miasto poprzecinały wszystkie przewody telegraficzne, a listonoszy karano śmiercią. W ten sposób obrońcy Paryża stracili kontakt z dowództwem ulokowanym w wolnych miastach. Wtedy na pomoc obrońcom przyszli hodowcy gołębi. Ich ptaki transportowano balonami za pruskie linie. Tam zaopatrywano w wiadomości z rozkazami i wypuszczano w drogę powrotną. Takich przykładów można wymienić dużo więcej, szczególnie z okresu obu wojen światowych. Gdy zawodziły radiostacje gołębie dostarczały wiadomości, od których zależało często życie wielu tysięcy żołnierzy. Ptaki te wykonywały swoją pracę, mimo że często w jej trakcie zostawały ranne. Za swoje posługi gołębie odznaczane były medalami wojskowymi za odwagę, a po śmierci preparowane. Niektóre z nich można do dziś oglądać w amerykańskich muzeach.


- Czy poza Panem ktoś jeszcze w Polsce zajmuje się zbieraniem informacji o gołębiach i ich roli w wojsku?


- Myślę, że tak, ale nie przekłada się to jakoś na liczbę publikacji dotyczących tej tematyki.


- Jest Pan kolekcjonerem. Tematyka wiadoma. Jakie eksponaty ceni Pan najbardziej w swojej kolekcji?



- Za najcenniejszy eksponat w mojej kolekcji uważam zegarek kieszonkowy firmy CYMA, który w 1935 r. został przyznany jako nagroda za hodowlę gołębi pocztowych por. Karolowi Brejdygantowi – dowódcy Stałej Stacji Gołębi Pocztowych w Brześciu nad Bugiem. Jest to dla mnie cenna pamiątka ponieważ należała do jednego z oficerów rozstrzelanych w Katyniu. Innym ciekawym przedmiotem w mojej kolekcji jest wojskowa tulejka meldunkowa dla gołębia pocztowego z 1929 r., w której nadal znajduje się wiadomość. Niestety z uwagi na stan przedmiotu nie można go otworzyć. Posiadam także liczne odznaczenia za hodowlę gołębi z okresu międzywojennego.


- Udaje się dotrzeć z Pana pasją do ludzi nie związanych z hodowlą?



- Od dwóch lat w ramach wystaw organizowanych przez Mazowieckie Stowarzyszenie Historyczne „Exploratorzy.pl” prezentuję swoją kolekcję podczas różnych imprez plenerowych.


Rozmawiał Robert Wit Wyrostkiewicz