Rosyjski bloger opublikował 30 listopada kolejne 10 zdjęć z katastrofy smoleńskiej. Na kilku są ciała ofiar. Na jednej z fotografii, na której widać wrak Tu-154M, widnieje podpis Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK). Komu zależy, aby upubliczniać te zdjęcia?

 

Myślę, że jest to gra rosyjskich służb specjalnych, które chcą odwrócić uwagę od innych informacji dotyczących katastrofy smoleńskiej. Moim zdaniem, pierwsze publikacje zdjęć były związane z tym, że Rosjanie doskonali wiedzieli co Polacy odkryli na wraku tupolewa. Ponieważ na miejscu pojawiła funkcjonariuszka FSB ze Smoleńska, pirotechniczka to wiedziała jakie są ustalenia Polaków.

 

Dziwnym zbiegiem okoliczności zaczęły się pojawiać wtedy w internecie zdjęcia ofiar katastrofy smoleńskiej w tym prezydenta Lecha Kaczyńskiego leżącego na stole. Mamy tutaj do czynienia z sytuacją niebywałą, bo tak naprawdę, publikacja takich zdjęć w takim czasie jest złamaniem wszystkich możliwych nie tylko reguł ale i praw. Bardzo mocno narusza dobra osobiste rodzin zmarłych. Takie publikowanie zdjęć zmarłych w naszym kręgu cywilizacyjnym i kulturowym się nie mieści.

 

Czy twoim zdaniem zdjęcia ofiar będą dalej wyciekać z Rosji do internetu?

 

Skoro na jednym ze zdjęć widnieje podpis MAK-u, to tego typu zdjęć w kolekcji MAK-owskiej jest cała masa. Dokumentację foto graficzną zgromadził też Rosyjski Komitet Śledczy, więc już mnie nic nie zdziwi.

 

Rozmawiał Jarosław Wróblewski