Czy to w ogóle możliwe, że funkcjonariusze Służby Kontrwywiadu Wojskowego pisali teksty interpelacji przedstawicielom partii rządzącej? Jak wynika z dokumentów, do których dotarł Cezary Gmyz, za czasów rządów PO było to zupełnie możliwe.

Poprosiliśmy znanego dziennikarza śledczego o komentarz w sprawie pisania tekstów interpelacji politykom Platformy przez SKW.

Jak to dokładnie wyglądało? Czy rzeczywiście mieliśmy do czynienia z pisanymi słowo w słowo tekstami interpelacji przez SKW?

Mówimy tu o dwóch przypadkach tego typu sytuacji. Pierwsza osoba, której SKW przekazywało zredagowane teksty interpelacji to Krzysztof Brejza, który w poprzedniej kadencji parlamentu zasiadał w sejmowej komisji ds. służb specjalnych. Jak wynika z dokumentów odnalezionych w SKW, teksty interpelacji Brejzy w poprzedniej kadencji sejmu były, jak mawiają Rosjanie, toczka w toczkę zbieżne z odkrytymi materiałami. Jasno widać, że SKW przygotowywało teksty interpelacji dla Brejzy. Natomiast Marek Biernacki, który zresztą wciąż jest w komisji ds. spec służb, korzystał z materiału przygotowywanego przez SKW tylko częściowo, odpowiednio go przeredagowując.

Który z tych przypadków jest bardziej szokujący?

Oczywiście bardziej szokujący jest przypadek Brejzy, który nawet nie dołożył starań, aby dołożyć coś od siebie do dostarczonego mu materiału. Po prostu przedstawił „gotowiec” wysłany mu przez SKW. Szokujący jest też fakt, że w SKW znajdowały się inne interpelacje przygotowane w interesie osób zajmujących do niedawna wysokie stanowiska w Służbie Kontrwywiadu Wojskowego. Funkcjonariusze SKW de facto dyrygowali posłami Platformy Obywatelskiej, którzy przecież mieli sprawować funkcje kontrolne nad służbami, taka bowiem jest prawdziwa funkcja sejmowych komisji ds. służb. Fakt, że było odwrotnie, budzi w moim przekonaniu grozę.

Czyli mieliśmy do czynienia z odwróceniem ról? Ci, którzy mieli kontrolować, stali się kontrolowanymi?

Możemy powiedzieć, że w gruncie rzeczy tak było. Skoro pisane były teksty broniące interesów konkretnych osób z szefostwa SKW, a posłowie te interpelacje odczytywali, to nastąpiło tu coś, co się nie mieści w głowie. W cywilizowanym państwie takie rzeczy nie powinny mieć miejsca.

Czy możemy mówić, że to był regularny proceder?

Skoro znaleziono aż pięć przygotowanych Interpelacji, począwszy od interpelacji dotyczącej logo SKW, a skończywszy na interpelacji dotyczącej dostępu Piotra Bączka do informacji niejawnych, to nie mieliśmy do czynienia z jednorazowym przypadkiem. Jest to dla mnie szokujące.

A co możemy powiedzieć o obecnej sytuacji? Czy teraz politycy PO już jako posłowie opozycji sami piszą sobie teksty interpelacji, czy może niekoniecznie?

Może niekoniecznie, bo zgodnie z tym, co mówiłem wcześniej, jak się okazało, kolejne interpelacje w SKW były już przygotowane. Tylko część tekstów została odnaleziona. Tym samym nie można wykluczyć, że ten proceder dalej trwa. Ja oczywiście rozumiem, że każdy ma prawo się zwrócić do posła, ale wysyłanie mu „gotowców” następnie bezrefleksyjnie przedstawianych w sejmie tak, jak to miało miejsce w przypadku posła Brejzy to coś, co musi budzić największe obawy.

Jakie konsekwencje Pana zdaniem powinny zostać wyciągnięte wobec posłów, którzy dopuszczają się takiego postępowania?

Moim zdaniem komisja ds. służb specjalnych powinna się zająć sprawą interpelacji wystosowywanych przez posła Biernackiego, a przede wszystkim interpelacjami Brejzy. Takie działanie to absolutne minimum. Ten proceder związany z interpelacjami redagowanymi przez SKW jest bowiem zupełnie niezgodny ze standardami państwa demokratycznego, w którym to cywile wedle litery prawa kontrolują, a przynajmniej powinni kontrolować służby.

Bardzo dziękuję za rozmowę

Rozmawiał MW