Komisja odpowiedzialności konstytucyjnej przyjęła wniosek, według którego zasadne jest postawienie byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry przed Trybunałem Stanu. Zdarzenie dla portalu Fronda.pl komentuje poseł Jarosław Zieliński z PiS:

 

„Chodziło głównie o to, że ponoć niezgodne z prawem i konstytucją były dwa zarządzenia prezesa rady ministrów, które dawały ministrowi sprawiedliwości rolę koordynacyjną – ale nie władczą przecież – w zwalczaniu przestępczości. Próbowano postawić ten zarzut premierowi Jarosławowi Kaczyńskiemu i ministrowi Zbigniewowi Ziobrze, ale nie znaleziono żadnych podstaw merytorycznych. Takie zarządzenia były wydawane przedtem i potem. Starano się wtłoczyć do tej sprawy wszystkie możliwe wątki ze wszystkich możliwych komisji śledczych. A to wątek Barbary Blidy, a to wątek nacisków, a to wątek afery gruntowej.

Wielokrotnie podnosiłem zarzut, że komisja odpowiedzialności konstytucyjnej nie jest komisją śledczą i tu obowiązuje inne reguły postępowania. Postępowanie rozszerzono w nieuzasadniony sposób. To było jedno z zastrzeżeń, inne dotyczą stronniczości i łamania reguł postępowania. Świadkom wygodnym dawano im wiarę, a niewygodnych lub tych, którzy zachowali przyzwoitość, traktowano jako nieistotnych. Ten wniosek można traktować wyłącznie w kategoriach walki politycznej. Jest on wprzęgnięty w toczącą się obecnie kampanię wyborczą.

Podobnie jak inni posłowie prawicy wyszedłem dziś z posiedzenia komisji odpowiedzialności konstytucyjnej, żeby nie uczestniczyć w haniebnym postępowaniu. Bardzo mocno podkreślam – to było haniebne postępowanie i haniebne głosowanie, które przypomina lata 50. i czasy stanu wojennego. Postępowanie przed komisją kierowane przez posła Roberta Kropiwnickiego, a przedtem przez Andrzeja Halickiego od początku nie liczyło się z obowiązującymi regułami. Nie przestrzegano regulaminu sejmu, ani kodeksu postępowania karnego.

Szukano na siłę materiałów, które by potwierdziły stawianą tezę. Świadkowie, którzy nie mieli interesu w potwierdzeniu zarzutów, nie potwierdzili ich. A ci, którzy mieli w tym interes mówili to, co się im wydawało. Zażądaliśmy dzisiaj przesłuchania kolejnych świadków, pewnie niewygodnych dla tych, którzy chcieli udowodnić swoją politycznie sformułowaną tezę. Wnioski zostały odrzucone, nie chciano przesłuchać tych świadków. Odrzucono też wniosek, żeby nie przenosić automatycznie materiału zgromadzonego w innym postępowaniu przed komisją „naciskową”. Ono toczyło się w sprawie, a nie przeciwko danej osobie. Ten wniosek również został odrzucony.

Widać bardzo wyraźnie, że przedtem sprawa postawienia ministra Ziobry przed Trybunałem Stanu była prowadzona w taki sposób, jakby posłowie PO jeszcze nie mieli dyspozycji, kiedy wszystko zakończyć. Dość długo przeciągano sprawę. A potem nagle nastąpiło gwałtowne przyspieszenie. W w ciągu ostatnich kilku posiedzeń przewodniczący robił wszystko, żeby jak najszybciej zakończyć procedurę i ten wniosek przegłosować. Dzisiaj po odrzuceniu przez nas kolejnych wniosków mogliśmy tylko manifestacyjnie opuścić posiedzenie komisji, oczywiście po złożeniu oświadczeń, dlaczego to robimy. Inaczej bralibyśmy na siebie część odpowiedzialności za to, co się działo.

Ironizowałem, że po opuszczeniu przez nas sali ci, którzy realizują napaść polityczną na byłego ministra Ziobro będą mieli większy komfort, bo będą mogli bez głosu sprzeciwu przegłosować wniosek. To jedna wielka hucpa polityczna. Wszystko przyspieszyło, bo są wybory. Widać, że tego wątku chcą używać politycy PO w kampanii pewnie prezydenckiej, a jeszcze bardziej parlamentarnej, która się zbliża. Jak się ma większość matematyczną, to można wszystko przegłosować. Tyle tylko, że komisja, która ma stać na straży przestrzegania konstytucji sama ją łamie. To jeden wielki skandal.

Zażądaliśmy głosowana za pomocą urządzeń elektronicznych, żeby było wiadomo, kto jak głosował. Nawet tego wniosku nie uwzględniono. Być może za parę miesięcy któryś z posłów, który głosował za wnioskiem będzie się tego wypierał i nie będzie dowodów, bo głosowania nie rejestrowano imiennie”.

Not. Jakub Jałowiczor