Jak podaje Polski Czerwony Krzyż, według badań Głównego Urzędu Statystycznego, w Polsce aż 700 tysięcy dzieci wymaga pomocy państwa, gdyż ich rodziny nie są w stanie zaspokoić ich podstawowych potrzeb. W XXI wieku, w Polsce głoduje lub jest niedożywionych ponad pół miliona dzieci. Są to zatrważające liczby.

Mimo trudnej sytuacji wielu polskich rodzin, państwo robi wciąż zbyt mało, aby polskie dzieci nie chodziły głodne. Liczba głodujących dzieci w Polsce jest bowiem jedną z największych w całej Unii Europejskiej. Wydaje się, że jest to spowodowane oderwaniem się polskiej klasy politycznej od codziennych problemów milionów zwykłych Polaków. Politycy przestali bowiem rozumieć rzeczywistość, w jakiej funkcjonuje duża część polskiego społeczeństwa. Gdy przyjdą do nich głodni ludzie mówiący, że „nie mają chleba”, gotowa jest im poradzić, aby "jedli ciastka". Wypowiedź Stefana Niesiołowskiego z 2013 roku, zdaje się to tylko potwierdzać: "- Wydaje mi się, że to absolutna przesada z tymi 800 tys. dzieci. Nie wierzę w dane fundacji Maciuś. (...) - Jak ja chodziłem do szkoły, to wtedy rzeczywiście, jak ktoś miał bułkę albo kawałek czekolady, to było "daj gryza", "daj kęsa". Myśmy cały szczaw wyjedli z nasypu i wszystkie śliwki ulęgałki, tak zwane mirabelki, żeśmy zjedli. Dzisiaj te wszystkie gruszki, śliwki leżą i nikt tego nie zbiera. Chłopaki grają w piłkę na tych samych boiskach, szczawiu nikt nie zjada. Ja nie mogę słuchać o przynajmniej 800 tys. głodnych dzieci". Oto, co mówiła na temat skali niedożywienia wśród polskich dzieci na antenie Superstacji Julia Pitera: „- Raport fundacji „Maciuś” jest raportem skandalicznym. Dlatego, że jeżeli pan spyta dzieci czy jadły śniadania, to niestety dużo dzieci w Polsce powie, że nie. Tylko rzecz polega na tym, że kultura jedzenia śniadań w Polsce nie istnieje. Wśród moich znajomych, doskonale pamiętam, ile razy było mówienie: rano nie ma apetytu, on się strasznie długo budzi, nie chce nic rano jeść... To jest zupełnie normalne. Gdyby fundacja "Maciuś" oprócz pytania dzieci czy jadły śniadanie, co jest pytaniem po prostu głupim, losowo wybrała jakiś procent dzieci z tych pytanych i zasięgnęła opinii w MOPS-ie jaka jest sytuacja materialna tej rodziny, to, to badanie zaczęłoby być interesujące”. Nie muszę chyba komentować tych wypowiedzi, zwłaszcza w świetle dramatycznych danych na ten temat Głównego Urzędu Statystycznego. Zatrważające jest jednak to, że wciąż karmi się nas propagandą sukcesu i nie zauważa, że wiele polskich dzieci, zamiast marzyć o tym, kim będą w przyszłości, codziennie marzy jedynie o tym, aby następnego dania mieć co zjeść i nie musieć kolejny raz zasypiać głodnym.

Nie tylko dzieci głodują

Gdy po latach ciężkiej pracy przychodzi czas przejścia na zasłużoną emeryturę, okazuje się, że jeżeli samemu wcześniej nie odłożyło się pieniędzy, to z państwowej emerytury ledwo można wyżyć. Podczas gdy niemieckich staruszków stać na sfinansowanie sobie podróży dookoła świata na pokładzie luksusowego wycieczkowca, polskim seniorom po zapłaceniu  rachunków za media i czynsz, ledwo starcza na jedzenie i leki. Niektórych z nich, można spotkać pod aptekami, gdzie proszą młodych ludzi o wykupienie im recept. Po zrobieniu skromnych zakupów w Biedronce lub innym dyskoncie, zwyczajnie ich bowiem na to nie stać. Tymczasem w tej samej Polsce, byli esbecy mają się doskonale, żyjąc za państwową emeryturę, jak pączki w maśle.

Nasze państwo

Co powiedzieć o państwie, w którym mordercy pedofile wychodzą na wolność? Co powiedzieć o państwie, gdzie dniówka więźnia jest wyższa niż dniówka sieroty w domu dziecka? Co powiedzieć o państwie, gdzie morderca bł. ks. Jerzego Popiełuszki dostaje miesięcznie ok. 4 tys. zł emerytury, podczas gdy kombatanci Armii Krajowej nie mają na leki i miesiącami czekają na wizytę u lekarza? Co można powiedzieć o państwie, którego premier z wielką troską mówi o niskim przyroście naturalnym, a tymczasem Zakład Ubezpieczeń Społecznych prowadzi nieoficjalnie ogólnopolską akcję "brzuszek", mającą na celu niewypłacenie kobietom w ciąży należnych im pieniędzy za okres urlopu macierzyńskiego? Co można powiedzieć o państwie, które kupuje niesprawne włoskie Pendolino, podczas gdy Włosi kupują pociągi w polskiej PESA? Wiem, co można powiedzieć, dlatego też pominę to milczeniem.

Biedni ludzie

 Ktoś może powiedzieć, że dziś zarabiamy więcej niż kiedyś. Należy jednak pamiętać, że ceny także znacząco wzrosły. Oczywiście kupimy chleb w podobnej cenie, ale jakość takiego chleba jest nieporównywalnie niższa niż kiedyś. Z innymi produktami spożywczymi jest podobnie. Polacy większość swoich wydatków przeznaczają na spłatę kredytu za mieszkanie, media, czynsz i wyżywienie. Mimo pracy od rana do wieczora często nie starcza im także i na to, nie mówiąc już nawet o kupnie nowych ubrań, czy wyprawieniu dziecka do szkoły. Wiele osób nie ma  jednak pieniędzy mawet na żywność i codziennie boryka się z problemem zdobycia jedzenia dla siebie i swoich dzieci. Oczywiście są miejsca w Polsce, gdzie nie widać biedy. Warto jednak pamiętać, że ludzie biedni nie obnoszą się ze swoją biedą. Wstydzą się jej. Uważają, że czyni ich ona kimś gorszym. Wielu ludzi majętnych, tak też ich zresztą traktuje. Zapominają oni, że z biedy bardzo trudno wyjść. Ludzie biedni, nie potrafią bowiem sami o siebie zawalczyć i odważyć się poprosić kogoś o pomoc. Często więc są pozostawieni sami sobie. Ogromną rolę do odegrania mają tu zwykli ludzie i organizacje społeczne, ale przede wszystkim państwo polskie, które powinno docierać do takich ludzi i wyciągać do nich pomocną dłoń. Z tym jednak, jak widać mamy w Polsce poważny problem.

 

Gabriel Kayzer