Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski zarzucił wicepremierowi Piotrowi Glińskiemu, że kierowany przez niego resort opłacił film "Kler" Wojciecha Smarzowskiego. Minister odniósł się do tych zarzutów. "Nie dałem ani grosza na ten cel"- przekonuje na Twitterze. 


Film "Kler" wzbudza spore kontrowersje. Mimo iż miał "na chłodno" wytykać wady Kościoła Katolickiego, wiele osób zauważa, że to po prostu antyklerykalny "paszkwil". Po obejrzeniu trailera (który wcale nie został ocenzurowany. Z YouTube usunęli go sami twórcy, uznając, że zwiastun trzeba poprawić) można odnieść wrażenie, że to przypadek w rodzaju "Botoksu" Patryka Vegi, który okazał się krzywdzący dla środowiska lekarzy i ratowników medycznych. 

„Ważne pytanie do wicepremiera Piotra Glińskiego, szefa Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W imię jakich wartości podległa Panu instytucja z kieszeni polskich podatników (w tym też katolików) opłaciła film „Kler”? Zwłaszcza, że tyle innym projektom odmówiono”- napisał niedawno na Facebooku ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Duchowny miał okazję widzieć film Smarzowskiego w całości. Z wcześniejszych wpisów Isakowicza-Zaleskiego można wywnioskować, że film obnażający wady Kościoła sam w sobie nie jest niczym złym, jednak Smarzowski tymi patologiami uderza w cały Kościół, nie pokazuje również żadnych pozytywnych przykładów, chyba że jako taki możemy określić filmową kreację księdza, który nawiązał romans z kobietą i w związku z tym decyduje się porzucić stan kapłański. Wczoraj media obiegła wiadomość, że Gliński, współtworzący rząd PiS, odwołujący się do wartości katolickich, przyłożył rękę do sfinansowania antyklerykalnego paszkwilu. A to za sprawą burzy, którą wywołał wpis ks. Isakowicza-Zaleskiego. 

"W związku z nieprawdziwymi informacjami na temat finansowania filmu „Kler” informuję, że nie dałem ani grosza na ten cel"- napisał na Twitterze wicepremier Gliński. Polityk poinformował, że obraz został sfinansowany byłych dyrektorek Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, czyli pp. Agnieszki Odorowicz i Magdaleny Sroki. Obie zostały mianowane przez poprzedników Zjednoczonej Prawicy, a na ich działania obecny rząd, "zgodnie z prawem, nie miał wpływu". 

yenn/PAP, Twitter, Fronda.pl