Gender gwałtem wdziera się nie tylko do przedszkoli i szkół, ale i na skocznie narciarskie. A wszystko za sprawą Adama Małysza, który w jednym z wywiadów ubolewał nad tym, że w Polsce wciąż nic nie wydarzyło się w temacie skoków kobiet.

Narodowy bohater, który jeszcze kilka lat temu święcił triumfy na skoczniach, wywiadu udzielił wprawdzie w grudniu 2013, ale panie z Codziennika Feministycznego zauważyły go dopiero teraz. Zachwyciły się szczególnie wzmianką o braku kobiet w dyscyplinie sportowej, w której Małysz odniósł światowe sukcesy. 

Choć debiutujące w Pucharze Świata Magdalena Pałasz i Joanna Szwab nie zanotowały rewelacyjnych wyników, dziennikarz Wp.pl uznaje to za wydarzenie historyczne i pyta Małysza, jakie ma prognozy jeśli chodzi o rozwój kobiecych skoków narciarskich w Polsce.

Przede wszystkim potwierdziło się to, nad czym cały czas ubolewam i to już od początku sezonu. Po raz kolejny w Polsce w temacie skoków kobiet nie wydarzyło się nic. Nie ma jakiegokolwiek większego naboru, nie ma kadry i nie ma chęci, żeby coś takiego zostało powołane. Im szybciej do tego dojdzie, tym lepiej dla Polaków. Dziewczyny na pewno starały się, jak mogły, ale niestety widać było, że ten poziom nie jest taki, jak wszyscy byśmy tego chcieli. Myślę, że same były tym konkursem zawiedzione. Ale cóż... było, jak było” - żałuje Małysz. I zagrzewa do boju: „Teraz trzeba wreszcie wziąć się za skoki kobiet, żebyśmy kiedyś w przyszłości mieli z tego wielką satysfakcję i żeby dziewczyny również stawały na najwyższym podium”.

Fanka Codziennika Feministycznego, nomen omen, Feministyczna Matka Boska już piszczy z radości, że też chce być „skoczkinią narciarską”. „Pan Małysz jest sensowny człowiek” - wtóruje jej inna. Kolejna okrzyknęła najbardziej charakterystyczną cechę fizjonomii Małysza „feministycznym wąsem”. Ciekawi jesteśmy, co na to sam „Orzeł z Wisły”. Zaś dla feministek mamy pewną podpowiedź, może się przyda w formułowaniu kolejnych postulatów – niech wprowadzą parytety w sporcie. Niech na jednego sportowca, cytując naszych ulubionych Młodych Wykształconych, fallusododatniego przypada jedna waginoosoba. Aha, i nie zapominajcie jeszcze o wszystkich „trans” i „bi”. Ależ będzie zabawnie, jeśli bystrzachy zwietrzą możliwości i na przykład bokser, któremu średnio idzie nawalanka z kolegami, odkryje, że jest jednak kobietą zamkniętą w ciele faceta i zechce się mierzyć w ringu z innymi babeczkami. Heh...

Beb