... zaraza populizmu wydaje się wdzierać jeszcze głębiej: na niektóre plebanie i do pałaców biskupich, na ambony, do domów katolickich polityków i działaczy, do redakcji katolickich mediów” - diagnozuje Sawicki. I przekonuje, że u postaw tego zjawiska jest diagnoza sytuacji. „Wiernych wciąż powoli ubywa, procent młodzieży odchodzącej od Kościoła jest bardzo niepokojący, sytuacja kulturowo-społeczna coraz trudniejsza, czasami wręcz wroga. Do tego na naszym polskim podwórku mało jest promieni optymizmu, które by wskazywały na możliwość poprawy niekorzystnego trendu. Nikt też nie chce się przyznać do błędów duszpasterskich, do toksycznych mariaży ołtarza z tronem, do przespanych lat transformacji ustrojowej, do braku wizji Kościoła w XXI wieku. Sytuacja jest po prostu idealna do populistycznej ofensywy” - oznajmia.

A jak już jest diagnoza to pojawia się „populistyczna gra”. „Skoro jest źle, to powiedzmy ludziom jasno i prosto dlaczego jest źle. Jeśli my nie jesteśmy winni, to kto? Naturalnie: ateiści, homolobby i ideologia gender. To nowa wunderwaffe, która w ostatnich miesiącach wzmocniła starą gwardię (lewacy, liberałowie, Żydzi i masoni)” - oznajmia.

„Głosi się więc teraz tu i ówdzie tę nową "ewangelię" typu anty-gender albo anty-homo, opisując współczesny świat przez jej pryzmat. Niby pod płaszczykiem wskazywania na zagrożenia, ale w istocie jest to bardzo wygodna narracja na zrzucenie win z siebie i wrzucenie ich na te nowe kozły ofiarne. I jest to też bardzo wygodny sposób na prowadzenie duszpasterstwa czy też dziennikarstwa: nie trzeba zbytnio się przygotowywać, jest dosadnie, przejrzyście, wyraziście” - uzupełnia. I dodaje: „A wszystko to w takt populistycznego poloneza. Tak jakby wystarczyło zlikwidować gender i homolobby, a wszystko już będzie pięknie. Dalej mamy podsycanie strachu i negatywnych emocji poprzez porównania do totalitaryzmów albo straszenie wymarciem białej rasy. Wrogów naturalnie trzeba oszpecić, więc gej to teraz prawie to samo co pedofil, do tego najczęściej zarażony HIV, a gender to nauka maniaków seksualnych. A że wszystko to jest spore przekłamanie? Żaden populista tym drobnym szczegółem się nie przejmie”.

Na koniec ostrzega Kościół przed skutkami tego „populizmu”. „Jest jeszcze jedna prawidłowość dotycząca populizmu. Po jego chwilowym triumfie, pozostaje pustka i spalona ziemia. Samoobrona w niesławie odeszła z mapy politycznej Polski, a jej hasła odeszły w niepamięć. Natomiast ludzie, którzy populistom uwierzyli, czują się rozczarowani lub oszukani. Czy takiej właśnie przyszłości pragniemy dla polskiego Kościoła?” - oznajmia.

I wszystko było super, gdyby nie jeden drobiazg. Otóż genderyzm jako jedno z największych zagrożeń dla Kościoła i świata wskazał Benedykt XVI, a o zagrożeniu zniszczenia rodziny przez homolobby pisał i mówił także bł. Jan Paweł II. Czy oni też – dla teologa z „Więzi” - są populistami na miarę Samoobrony?

TPT/Tokfm.pl