Damian Świerczewski, Fronda.pl: Polska podpisała ze Stanami Zjednoczonymi memorandum ws. zakupu systemu Patriot. Jak bardzo wpłynie to na poprawienie obronności naszego kraju?

Gen. Waldemar Skrzypczak: Przede wszystkim – nie wpłynie w żaden sposób w najbliższej perspektywie. To kwestia dość odległa, 5-6 czy nawet więcej lat, zanim Polska otrzyma te najbardziej zaawansowane technologicznie Patrioty, bo same USA jeszcze nimi nie dysponują. Wojska Stanów Zjednoczonych mająotrzymaćje dopiero za 3-4 lata, zatem oczywiście Polska poczeka dłużej. Co najmniej 5 lub 6 lat. Poza tym - samo memorandum tak naprawdę nic w tej chwili nie zmienia, dopiero w dalszej perspektywie. Sytuacja polityczna jest jednak tak dynamiczna, że za 3 lata możemy usłyszeć, że memorandum nie jest już dokumentem obowiązującym – to nie jest umowa.

Te sześć lat to zbyt długo?

Jeśli wciąż podkreślamy, że grozi nam wojna z Rosją, to jak inaczej można ocenić tak długi czas, jaki musi upłynąć, zanim Polska będzie przez wspomniany system chroniona? To zbyt długo. Pamiętajmy o jednym – ten najnowocześniejszy system, w sprawie którego podpisano memorandum, jeszcze nie istnieje. Nie jest też sprawdzony operacyjnie. Trudno zatem liczyć na to, że podpisanie memorandum zapewni nam w tej chwili jakiekolwiek bezpieczeństwo. To tylko umowa, którą podpisali politycy a nie dokument w rozumieniu biznesowym.

Zakładając, że przez najbliższych sześć lat nic niepokojącego się nie wydarzy, do Polski trafi system Patriot a USA rzeczywiście odnowią z Rosją jakikolwiek dialog, możemy liczyć na to, że bezpieczeństwo naszego kraju rzeczywiście wzrośnie?

Problemem jest niestety sam Donald Trump i jego brak strategii. Proszę zauważyć, że na G-20 sympatyzuje z Putinem, prawią sobie komplementy, a już kilka dni później mówi o nim coś zupełnie innego. Trump w swoich deklaracjach jest nie tyle antyrosyjski, co antyputinowski. Tego po prostu oczekują politycy. Prezydent USA ma też ogromny problem z wiarygodnością wobec swojego elektoratu. Ma to związek z informacjami o powiązaniach jego samego oraz jego ludzi z rosyjską agenturą. Z tym ma ogromny problem jeśli chodzi o zaufanie społeczne w USA.

Jeśli natomiast chodzi o bezpieczeństwo Polski – nie widzę żadnego wielkiego zagrożenia. Rosja nie napadnie na NATO – nie potrzebuje takiej wojny, bo nie jest w stanie uporać się z dotychczasowymi problemami, a co dopiero rozpoczynać w tym momencie wojnę na kolejnym froncie. Gdyby napadła na NATO – byłaby to prosta droga do jej błyskawicznego upadku. Dlatego moim zdaniem nie ma w tej chwili zagrożenia ze strony Rosji. Niezależnie od tego o czym rozmawia Trump z Putinem, wiadome jest, że Rosja ma inne problemy, które musi rozwiązać – wystarczy wspomnieć Ukrainę czy Syrię. Jeśli chodzi o tę pierwszą – Putin zdaje sobie doskonale sprawę z tego, że po ostatnich 3 latach armia ukraińska jest już zupełnie inną armią. Jakakolwiek próba agresji Rosji na Ukrainę wywołałaby eskalację konfliktu, który Rosji byłoby trudno wygrać. Dlatego właśnie Putin działa tak, a nie inaczej.

Jeśli Rosja nie może sobie w tej chwili pozwolić na otwarty konflikt z Ukrainą, to tym bardziej nie stać jej na wojnę z Polską. Reszta to propaganda. To na niej powinniśmy się skupić, bo ta wciąż jest buńczuczna, wojownicza.

Szansa na to, że Rosja w obecnej sytuacji będzie chciała sprzedać Białorusi rakiety typu Iskander wzrosła – głoszą media. Sądzi Pan, że takiej odpowiedzi możemy się spodziewać? Jeśli tak – co ona zmieni?

Iskandery są już w Kaliningradzie. Jeśli natomiast chodzi o armię Białorusi, to wszystkie jej systemy dowodzenia czy obrony powietrznej są spięte z systemami Moskwy. Zatem bez znaczenia militarnego jest to, czy Iskandery będą w Kaliningradzie, czy też na Białorusi. Może to mieć tylko wymiar propagandowy. Ich zasięg jest tak duży, że umiejscowienie ich dodatkowo na Białorusi jest nieistotne dla naszego bezpieczeństwa. Jedyny skutek, jaki chce wywołać Rosja, to postraszenie polskiego społeczeństwa. A niech je sobie stawiają na Białorusi! Zdążyliśmy się już z tą rosyjską propagandą obyć.

Do Sankt Petersburga z kolei ma przypłynąć wiele jednostek rosyjskiej floty. Portal defence24.pl zaznaczał, że poza obchodami dnia marynarki wojennej, prawdziwym celem może być chęć wzmocnienia Floty Bałtyckiej. To realne?

Flota Bałtycka jest niezwykle przestarzała. Niektóre z pływających w niej okrętów same zatoną ze starości jeśli Rosja ich nie wymieni. Sądzę, że jeśli czegoś możemy się spodziewać, to właśnie wymiany okrętów na mniej przestarzałe. Swojego czasu sam widziałem, jak rosyjskie okręty rdzewieją przy nabrzeżach. Rosja po prostu musi tej wymiany dokonać, bo w tej chwili Flota Bałtycka stanowi istny pływający park.

Bardzo dziękuję za rozmowę.