Portal Fronda.pl: Wszystko wskazuje na to, że rząd zamierza kupić 70 śmigłowców bojowych od Francji, co wyklucza udział w ich produkcji fabryk w Świdniku i w Mielcu. To słuszna decyzja ministerstwa?

Gen. Waldemar Skrzypczak: Wie pan, zależy, czym to jest obwarowane. Nie wiem, czy Francuzi są w stanie na bazie jednej platformy pokazać nam wszystkie wersje śmigłowców, które chcemy kupić, to znaczy dla wojsk specjalnych, sił powietrznych i dla marynarki wojennej. To rzecz pierwsza. Po drugie, czy Francuzi przeniosą produkcję tych śmigłowców do Polski?

No, obiecują, że tak…

Tak, no to rodzi się jeszcze jedno pytanie. Co stanie się z fabrykami w Świdniku i w Mielcu? Myśmy od początku przegrali wielkie sprawy. Ci, którzy sprzedali Mielec i Świdnik popełnili błąd. Nie przewiedzieli, że będzie modernizacja polskiej armii – i sprzedali fabryki. A teraz gdy przystępujemy do wyboru śmigłowców, musimy szukać po świecie fabryk, które będą je produkowały. Bo tak na dobrą sprawę zarówno Świdnik jak i Mielec nie są polskimi fabrykami. Umiejscowione są w Polsce, zatrudnieni tam są polscy pracownicy – dobrze, ale nie jesteśmy jednak ich właścicielami.

Dlatego prawie cały kapitał, który jest tam wypracowywany, idzie poza granicę Polski. Przy budowie śmigłowców tak naprawdę nie mamy wiele do roboty, bo robimy najprostsze rzeczy. Zatem moje pytanie jest takie: czy my doczekamy kiedyś w końcu takich czasów, że w Polsce będzie fabryka, która będzie budowała śmigłowce nazywane po polsku, na których będą latali polscy żołnierze, zrobione rękami polskich robotników, ale w oparciu o należącą do nas technologię? Tak, żeby nikt nie dyktował nam warunków: my kupujemy technologię czy licencję, stawiamy fabryki i budujemy u nas śmigłowce.

 Bo po nasze pieniądze wyciąga się mnóstwo rąk – przykładem bardzo nieudolnie zrealizowany kontrakt na F-16, choćby offset. Strasznym błędem jest to, że nie mamy udziałów kapitałowych w fabrykach w Świdniku i Mielcu. Ci, którzy tam pracują, mogą czuć się dodatkowo oszukani przez wybór śmigłowca francuskiego.

A jeżeli nie zbudują tej montowni w Łodzi?

A nie zbudują?

No, to, że zbudują, to zapowiedzi.

Wie pan, jak nie zbudują, to trzeba zerwać kontrakt i wygonić ich z kraju. I tyle – nie można pozwalać się oszukiwać. Proszę zobaczyć, co się stało z offsetem F-16. Jak nas wydymano? W klasyczny, najprostszy sposób, mówiąc krótko – dymanie głupiego. I za to nikt z Polaków nie poniósł żadnej konsekwencji. Temat wszyscy zamiatają pod dywan. A był to przecież rabunek polskiego podatnika, Skarbu Państwa – tyle, że w białych rękawiczkach.

Może francuskie maszyny będą po prostu lepsze dla naszych potrzeb?

To się okaże. Jeżeli ktoś w MON decyduje się teraz na testy, to jest tylko gra pozorów. Testy stosuje się wtedy, kiedy do wyboru są co najmniej śmigłowce dwóch producentów. A tak, to co oni będą sprawdzać? To, co jest już sprawdzone. To więc tylko taka zagrywka. Śmigłowiec Karakal jest dobrym śmigłowcem, ma dobrą sławę, jest nowoczesny. Jeśli wojskowi uznali, że jest to najlepszy wybór, to trudno z tym dyskutować. Więcej dyskusji jest nie w obszarze wojskowym, ale w gospodarczym.

W pańskiej ocenie wybór śmigłowców z Francji to decyzja czysto wojskowa, nie polityczna?

Kluczowym problemem jest dla nas program powietrzny. Wiadomo, że wybrano Patrioty [amerykańskie systemy przeciwlotnicze i przeciwrakietowe – red.] – system, który wcale nie jest nowoczesny. Zapłacimy za niego dwa razy. Teraz, kupując go, a później go modernizując, bo tego wymaga. Widać tutaj, że jedna i druga decyzja, o śmigłowcach i o Patriotach, to decyzje polityczne. Przy czym bliżej merytoryki jest decyzja o śmigłowcu, niż o Patriocie.

rozm. pac