Portal Fronda.pl: Nie milkną echa wystąpienia ministra Antoniego Macierewicza dotyczącego fatalnej sytuacji polskiej obronności. Byli szefowie resortu ON wystosowali list otwarty, w którym rozpaczliwie bronią się przed atakami; Radosław Sikorski z kolei wprost zwyzywał Macierewicza jako „świra”…

Gen. Roman Polko: Radosław Sikorski jako dyplomata, posługując się takim językiem, całkowicie „odjechał”. Jeżeli chce skontrować się jakieś zarzuty, to należy robić to w kulturalny sposób. Natomiast list byłych ministrów jest kompletnie kuriozalny. Nie wiadomo z jakiej racji i na jakiej podstawie tacy ministrowie, jak choćby Bogdan Klich, stają w obronie żołnierzy, mówiąc o ich poświęceniu i ich zaangażowaniu. Tego jednak nikt nie kwestionował! List ma charakter wybitnie polityczny, a chciałoby się usłyszeć raczej argumenty merytoryczne, odniesienie do konkretnych zarzutów, które podniósł Macierewicz. To destrukcja systemu dowodzenia, korweta Gawron w którą utopiono mnóstwo pieniędzy, moździerz Rak, do którego nie ma amunicji… Skoro jednak nie ma zdolności odpowiedzi merytorycznej, to prezentuje się takie polityczne połajanki, podpierając to etosem żołnierza, czego minister Macierewicz w żadnym momencie swojego wystąpienia nie kwestionował.

Uważa pan generał zatem, że taka linia obrony przyjęta przez opozycję świadczy raczej o celności zarzutów Antoniego Macierewicza?

Dokładnie tak. Jeżeli nie ma się możliwości odpowiedzi merytorycznej, to najlepszą obroną jest atak. I atak nastąpił, pełen insynuacji, bardzo sprytny. W liście ministrów usiłuje się we wszystko wplątać zwykłych żołnierz, których rzekomo atakował Macierewicz. To nieprawda! Fakt, że żołnierze z poświęceniem realizowali misje nie miał niczego wspólnego z tym, że tak świetnie jakoby organizował wszystko minister Klich, a Siemoniak jeszcze to poprawił. Osiągnięcia żołnierzy dokonały się pomimo tych ministrów, a nie dzięki nim.

Ministra Macierewicza oskarża się o oskarżanie kraju i podważanie wiarygodności Polski w NATO, a zatem także o działania na korzyść Rosji.

To kolejny absurdalny odjazd, mówiąc szczerze. Nie trzeba być rosyjskim asem wywiadu, by wiedzieć, że Gawron nie pływa, a Rak nie strzela, bo nie ma amunicji! Rzeczy, które zostały pokazane, widać gołym okiem. Ministrowie Klich i Siemoniak posiedli niesamowitą zdolność zamiatania wszystkich problemów pod dywan. Zamiast budować sprawną armię stawiali na kolejne dowództwa, sztaby… Przyjazd kompanii amerykańskiej minister Siemoniak podnosił do rangi wydarzenia międzynarodowego, a podczas spotkania więcej było polityków niż samych amerykańskich żołnierzy… W NATO nikt nie przejmuje się tym listem byłych ministrów. Audyt to dobry początek dobrej praktyki i mam nadzieję, że będzie to realizowane, także po kolejnych wyborach. Polityków trzeba też rozliczać z tego, co zrobili i jak gospodarowali pieniędzmi. Oczekiwałbym merytorycznej odpowiedzi, a nie obrony przez atak na ministra Macierewicza.

Dlaczego polską armią tak przez ostatnie lata zarządzano?

W mojej ocenie to przede wszystkim niekompetencja oraz brak decyzyjności. W Polsce decyzje najczęściej się rozlicza, podejmując decyzje łatwiej przecież popełnić błąd. Za brak działań jeszcze nikt nikogo nie ukarał. Praktyką tych ośmiu lat było też „ustawianie” najwyższych dowódców, którzy powinni mówić, gdy dzieje się coś złego. Tymczasem na przykład gdy dowódca marynarki wojennej podczas spotkania z ministrem Klichem powiedział, że marynarka jest w rozsypce i niedługo w ogóle jej nie będzie, usłyszał, że ma nie siać defetyzmu. Poszedł jasny sygnał, że dowódcy mają się po prostu zamknąć. Gdy generał 6. brygady powietrzno-desantowej zawracał uwagę na problemy związane z doposażeniem i funkcjonowaniem tej elitarnej jednostki, dostał czerwoną kartkę i podziękowano mu za pracę w armii. To wszystko nauczyło postawy potakiwania. Zastanawiam się teraz, czy te osoby, których rękoma zepsuto na przykład system dowodzenia, są najwłaściwszymi osobami, by go naprawiać. Wojsko musi przestać być niemową, bo wtedy, kiedy dzieje się coś złego, trzeba zabierać głos. Tak dzieje się w Stanach Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii. Na znak protestu wobec działań destrukcyjnych wojskowi żegnają się nawet z mundurem.

Opozycja próbuje wyśmiewać ministra Antoniego Macierewicza, za jego rzekome deklaracje chęci zbudowania polskiej armii na nowo. Abstrahując od tej szyderczej retoryki, ambicje nowego kierownictwa MON są na pewno wielkie – czy uzdrowienie wojska może zostać przeprowadzone w tej kadencji parlamentarnej?

Po pierwsze wreszcie mówi się otwarcie i uczciwie o problemach, o niespójnym systemie dowodzenia, o licznych programach zbrojeniowych, które miały promować polski przemysł, a są po prostu nieudane. NATO jest wreszcie zadowolone, bo ma z kim rozmawiać. Jest człowiek decyzyjny, który potrafi konkretnie odpowiadać na pytanie i nie obawia się podejmowania trudnych decyzji. Minister Macierewicz wie, że doktryna, która funkcjonowała w ostatnich latach, o wycofaniu się z działań sojuszniczych, jest niebezpieczna. Wobec położenia naszego kraju musi nam zależeć na sile NATO i musimy angażować się również na flance południowej, a nie tylko patrzeć na flankę wschodnią. Mamy wreszcie szczyt NATO w Polsce, mamy ćwiczeni Anakonda o właściwej skali, mamy obecność rotacyjną Amerykanów, powstaje baza w Redzikowie, którą wynegocjował jeszcze minister Waszczykowski. Są też konkretne działania na rzecz usprawnienia systemu dowodzenia; może też wreszcie doczekamy się zwiększenia liczebności wojsk operacyjnych kosztem zmniejszenia różnego rodzaju sztabów, dowództw, które wprost niebotycznie rozrosły się w naszej armii.  

Dziękuję za rozmowę.

p.ch.