Portal Fronda.pl: Wczoraj w Sejmie przedstawiono wyniki audytu w Ministerstwie Obrony Narodowej. Co najbardziej uderza pana generała po ośmiu latach rządów PO/PSL?

Gen. Roman Polko: Po pierwsze nie można mówić, że audyt był działaniem politycznym. Trzeba było zbadać stan armii po to, aby podjąć działania naprawcze i zbudować realne zdolności bojowe. Po audycie zwraca uwagę psucie wojska, które miało miejsce w ostatnich latach. Mam pretensje do moich kolegów na najwyższych szczeblach dowodzenia. Mają oni obowiązek mówić, jak się rzeczywiście dzieje. A działo się źle. Zepsuto system dowodzenia. Nie wiadomo w zasadzie, kto za to odpowiada. W ślad za tym poszły inne działania. Wyrzucano za burtę wielu ludzi. Proszę sobie wyobrazić, że po prostu pozbyto się ludzi, którzy szkolili się walcząc w Iraku i Afganistanie i płacili za to krwią, ryzykowali zdrowiem i życiem. Czy chcemy mieć malowaną armię złożoną z ludzi, którzy nie powąchali prochu? Nie ma sensu pozbywanie się ludzi bardzo doświadczonych.

Zwrócono też uwagę na bardzo wielkie braki w obronie, zwłaszcza przeciwlotniczej i przeciwrakietowej. Złe jest uzbrojenie śmigłowców, są ogromne braki w marynarce wojennej. W strategii obrony, a więc dokumencie politycznym, zapisane jest, że… nic nam nie grozi. Zgodnie z tym założeniem dokonano wielu zaniechań. Obawiam się, że również zaniechań dotyczących naszego udziału w strukturach NATO. Teraz trzeba wziąć się ostro do pracy i to wszystko naprawiać.

Zwraca się uwagę na strategiczne – a może raczej astrategiczne? – założenie, że nic nam nie zagraża. Polskie siły są w stanie bronić kraju zaledwie przez kilkanaście dni. To o wiele za mało, bo oczekiwanie na wsparcie NATO będzie dłuższe. Co zrobić, by pokonać ten wielki problem?

Te kilkanaście dni to może być i tak niepoprawny optymizm... Trzeba zbudować realne zdolności wojska. Armia musi być w stanie bronić się samodzielnie minimum dwa miesiące bez dodatkowej pomocy. Przypominam, że po obaleniu systemu komunistycznego podjęto sensowne działania, tworząc siły, które można w bardzo krótkim czasie przerzucić na zagrożony kierunek i które mogą podjąć działania. Pozytywem są posiadane przez nas siły specjalne. Powinniśmy być pod tym względem liderem w regionie, a bardzo często to sobie odpuszczamy. Ważna jest też budowa własnej Obrony Terytorialnej. Doświadczenia z wielu lat pokazują, że wojny wygrywają rezerwy. Ważne jest, ilu ludzi możemy zmobilizować w razie wojny, a nie to, czym dysponujemy w czasie pokoju. Należy też, choćby rotacyjnie, przenieść nasze jednostki na zagrożone kierunku. Od 25 lat mówimy, że zagrożeniem jest Wschód, ale siły operacyjny i zapasy są rozlokowane tak, jakby wrogiem był Zachód. Trzeba przerzucić jednostki na flankę wschodnią. To można zrobić bardzo szybko.

Wreszcie konieczne jest budowanie planów ewentualnościowych w strukturach NATO, które gwarantują nam kolektywną obronę. Trzeba wskazać konkretne dywizje i brygady, które pomogą nam w razie zagrożenia. Musi być jasne, w jaki sposób będą przerzucane, w jakie trafią rejony, w jakim czasie mogą się tu znaleźć. To wszystko musi być przećwiczone. Jeżeli będziemy czekać, aż to wszystko samo się skoordynuje, to może być o wiele za późno. Podkreślam więc raz jeszcze: budowa własnych sił i wzmacnianie możliwości obrony terytorium Polski oraz aktywny udział naszych żołnierzy w strukturach NATO. Trzeba skłonić naszych partnerów, by wschodnia flanka Sojuszu była broniona faktycznie, a nie wirtualnie.

Wspomniał pan generał o budowie OT. MON już pracuje nad tą sprawą. Jak ocenia pan te działania?

Jednostki OT są bardzo potrzebne. Trzeba wykorzystać kapitał ludzi, którzy chcą bronić swoich małych ojczyzn. Znają tereny, znają zasoby, wiedzą jak tam funkcjonować. Broniąc własnego domu mają większą motywację i będą potrafili działać. Żeby zbudować OT, trzeba zacząć od infrastruktury, doposażeni i sprzętu. Nie ma sensu powoływanie ludzi, którzy mieliby się spotkać i zastanawiać się, skąd wziąć wyposażenie, amunicję i broń. Jestem za tym, by tworzyć najpierw odpowiednie warunki infrastrukturalne, tak, jak widziałem to na przykład w Illnois w USA, odwiedzając struktury Gwardii Narodowej. Siły OT muszą mieć doprecyzowane zadania, żeby nie dublowały się z wojskami operacyjnymi. Muszą też dawać poczucie dumy ze służby, jak wojska profesjonalne. To nie może być gorsze wojsko, tańsze, powołane na szybko. Musimy uniknąć błędu, jaki zafundowało nam MON tworząc Narodowe Siły Rezerwowe.

Koncepcja polskiej Obrony Terytorialnej wzorowana jest na amerykańskiej Gwardii Narodowej? To zdaniem pana generała dobry kierunek?

Gwardia Narodowa jest dobrym wzorem, jakkolwiek stawiającym duże wyzwania. Budowa OT nie będzie łatwa. Trzeba uważać, by nie wpaść w pułapkę działania pod chwilą presją, stwarzając komponent złej jakości. Gdy przejmowałem dowodzenie GROM-em, to wiedziałem, że proces wzmocnienia i doposażenia tej jednostki wymaga czasu. Budowa infrastruktury, znalezienie sprzętu, wypracowanie modelu szkolenia kandydatów… Podobnie jest z tworzeniem OT. Tutaj wyzwań jest naprawdę bardzo dużo. Nie będzie to też wcale tanie, ale jestem przekonany, że MON zdaje sobie sprawę ze wszystkich trudności.

Koncepcja, którą chce realizować MON, jest bardzo krytycznie oceniana przez prof. Romualda Szeremietiewa. Szeremietiew tłumaczy, że to tak właściwie nie jest wcale OT, a jedynie uzupełnienie wojsk operacyjnych. Jego zdaniem należy całkowicie zmienić model myślenia o roli, jaką ma w obronie pełnić OT.

Myślę, że warto uwzględnić takie krytyczne podejście i zaprosić profesora Szeremietiewa do zespołu, który przygotowuje tworzenie OT. Jest potrzeba wskazywania słabych stron koncepcji, która jest obecnie tworzona. Chodzi o pytanie, do czego ma służyć Obrona Terytorialna, czym ma odróżniać się od regularnych wojsk. Może tu jest pewien brak zrozumienia. Czy żołnierze OT mają działać razem z regularnym wojskiem, czy też mają raczej prowadzić działania partyzanckie? Dobrze, że toczy się dyskusja i jest także krytyczne spojrzenie. To może pozwolić uchronić się od błędów. Powtarzam: Gdybym to ja był decydentem, to zaprosiłbym prof. Szeremietiewa do zespołu tworzącego OT. Profesor zajmuje się tym przecież od wielu lat.

Rozmawiał Paweł Chmielewski