Joanna Jaszczuk, Fronda.pl: „Rzeczpospolita” pisze, że Wojska Obrony Terytorialnej będą podlegać bezpośrednio ministrowi obrony narodowej, Antoniemu Macierewiczowi. W pewnych środowiskach ta decyzja została odebrana jako dość „kontrowersyjna”, gdyż podległość wszystkich rodzajów sił zbrojnych w Polsce podpada pod Dowódcę Generalnego RSZ. Decyzja doczekała się już krytyki ze strony opozycji, między innymi poprzednika Antoniego Macierewicza na tym stanowisku, Tomasza Siemoniaka

Gen. Roman Polko: Dziwi mnie tak krótkowzroczne i pozbawione szerszej wizji myślenie o bezpieczeństwie. Albo za wypowiedź w tej sprawie zabrał się kompletny ignorant, albo ktoś po prostu nieżyczliwy. Szczerze powiedziawszy, wolałbym wziąć pod uwagę tę pierwszą opcję. Chciałbym jedynie przypomnieć, że Jednostka Specjalna GROM pierwotnie podlegała bezpośrednio Ministrowi Spraw Wewnętrznych, a potem- Ministrowi Obrony Narodowej. I właśnie dzięki tej podległości, dzięki bezpośredniemu dotarciu do najwyższych czynników, zbudowanie w Polsce tej specjalności terytorialnej, jaką są Siły Specjalne, było możliwe. Obrona Terytorialna w Polsce dopiero się tworzy. A na etapie tworzenia zawsze jest do pokonania mnóstwo przeszkód, czy to natury prawnej, czy administracyjnej.

Ponadto, koncepcja zakłada użycie tych sił zarówno na terenie kraju w sytuacjach kryzysowych, jak i na wypadek wojny, co wymaga nawet koordynacji międzyresortowej, również zaangażowania na przykład Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji. Dlatego też zepchnięcie Wojsk Obrony Terytorialnej nawet na etapie budowania, gdzieś nisko pod Dowództwo Generalne mogłoby zbudować barierę nie do przekroczenia. Myślę, że w przyszłości ewentualna zmiana podległości jest możliwa i pewnie będzie realizowana, jednak oczywiście przy zmianie całego systemu dowodzenia Siłami Zbrojnymi. Warto bowiem zauważyć, że system ten został zdeformowany przez ministra Siemoniaka i w bardzo dużej mierze przez ministra Kozieja, który był pomysłodawcą. Ta koncepcja jest dysfunkcjonalna. Nie pozwala na zachowanie jednolitości dowodzenia. Reasumując, dlaczego OT ma podlegać bezpośrednio Ministrowi Obrony Narodowej?

Ponieważ wtedy łatwiej będzie przekraczać wszelkie bariery, łatwiej budować uwarunkowania prawne, jak również komponować zadania Obrony Terytorialnej do realizacji w czasie pokoju na terenie kraju. To także dużo większe wsparcie dla pułkownika Wiesława Kukuły przy budowaniu Wojsk Obrony Terytorialnej. Kiedy OT już się ukonstytuuje, a jej struktury będą stabilne, uwarunkowania prawne także, wówczas- wraz z reformą systemu dowodzenia Siłami Zbrojnymi i naprawą tego, co zepsuła poprzednia władza- ta podległość z pewnością ulegnie zmianie. Jednak, jak sądzę, będzie to wyglądało podobnie do sytuacji w innych krajach natowskich, czyli mogą być np. wdrażane procedury oddelegowania czy przekazywania sił Obrony Terytorialnej pod Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji, jeżeli będą realizowały zadania o charakterze kryzysowym na terenie kraju w czasie pokoju. Ale to już dalsza perspektywa, na początek trzeba te wojska zbudować.

Wojska Obrony Terytorialnej w Polsce stały się faktem. Ten nowy rodzaj Sił Zbrojnych w naszym kraju wydaje się flagowym projektem obecnego kierownictwa MON. Dlaczego jest nam potrzebny, w jaki sposób wzmacnia nasze bezpieczeństwo?

Po pierwsze, każda armia potrzebuje tego rodzaju wsparcia. W siłach zbrojnych właściwie każdego nowoczesnego kraju funkcjonuje czynnik zawodowy i czynnik zbudowany z ludzi, którzy nie chcą na stałe wiązać się z wojskiem, ale są gotowi ten jeden miesiąc w roku oddać ojczyźnie i chcieliby służyć w tego typu formacjach. Taki komponent Sił Zbrojnych jest niewątpliwie potrzebny, aby wzmacniać potencjał obronny. Profesjonalne wojsko dobre jest do działań ekspedycyjnych na wypadek ewentualnej agresji chociażby ze strony wschodniej. Jednak zawodowa armia, nawet przy wsparciu NATO, nie ma wystarczającego potencjału do obrony kraju.

Właściwie kiedyś obawiałem się, że będzie to coś na kształt OTK (Obrony Terytorialnej Kraju powołanej w Polsce w latach 60. jako komponent tzw. układu wewnętrznego, rozformowanej w 1989 r. w ramach redukcji Sił Zbrojnych PRL- przyp. jj). Wówczas myślałem, że nic gorszego już nie można zrobić. A wtedy minister Klich i minister Siemoniak zbudowali tzw. Narodowe Siły Rezerwy, co było kompletnym niewypałem. A teraz, szczerze mówiąc, bałem się, o czym nawet mówiłem na łamach Państwa portalu, że będzie to wojsko „drugiej kategorii”. Wyznaczenie pułkownika Kukuły, dowódcy Jednostki Komandosów, na dowódcę WOT i przedstawienie przez niego wzorców, z których będzie chciał korzystać, obudziło we mnie nadzieję, że będzie to bardzo profesjonalny rodzaj wojsk, który z pewnością nie będzie „wojskiem drugiej kategorii”, natomiast oprze się na tym, co najlepsze. Tak jak powiedział pułkownik Kukuła, będzie sięgał po charyzmatycznych sierżantów czy podoficerów, którzy wiedzą „jak smakuje żołnierski chleb”, sprawdzili się np. w Iraku czy Afganistanie i będą budować dobrą jakość od samego początku. Wierzę w to i myślę, że ta dość wysoka podległość pod Ministra Obrony Narodowej pozwoli pokonać pojawiające się nierzadko bariery biurokratyczne, a niekiedy nawet zazdrość niektórych środowisk, także wojskowych, że tworzy się coś nowego, co z pewnością podniesie standardy bezpieczeństwa państwa, bo w tym właśnie kierunku OT zmierza.