Kościół na Malcie schodzi na manowce homoherezji. Arcybiskup Charles Scicluna wpuścił do kościoła gejowską grupę, która okryła ołtarz tęczową flagą. Sodomici lobbujący na rzecz homoadopcji i zniszczenia małżeństwa dotali wolną rękę i mogli bawić się w świątyni, jak chcieli. Arcybiskup Scicluna to ten sam, który fetował adhortację Amoris laetitia jako wielkie otwarcie drzwi dla rozwodników w nowych związkach.

Arcybiskup pozwolił organizacji Drachma LGBTI, która określa się mianem "katolickiej", na wykorzystanie kościelnych budnków do swoich spotkań. Sympatia nie może zaskakiwać, bo już w 2014 roku ten sam duchowny przewodniczył celebracji eucharystycznej zorganizowanej z inicjatywy wspomnianej grupy, co miało pomóc w walce z... homofobią. Homogrupka przekonywała wówczas, że celebracja ma być dowodem "na możliwość pełnej integracji seksualności osób LGBTI z ich duchowością".

W ubiegłym miesiącu doszło do kolejnego szalonego aktu homoorganizacji. Drachma LGBTI za zgodą arcybiskupa wkroczyła do kaplicy na terenie archidiecezji. Tam okryła ołarz tęczową flagą, symbolizującą całą iście szatańską homoseksualną agendę.

Jak to możliwe, że w tym samym czasie jedni biskupi i kardynałowie nazywają ideologię LGBT dziełem diabła i wskazują na niebywałe zagrożenia, które ze sobą niesie - a drudzy pozwalają się wykorzystywać i aktywnie wspierają homopostulaty, używając do tego nawet przestrzeni sakralnej? 

Swąd szatana wdarł sę do Kościoła... Homoherezja zaczyna przybierać rozmiary naprawdę poważnego, fundamentalnego wręcz problemu. Fundamentalnego, bo u jej założeń leży całkowite oddzielenie aktu seksualnego od prokreacji, co godzi w absolutne podstawy nauczania Kościoła i nienaturalnie parodiuje Boże stworzenie, ukazując je jakby w krzywym zwierciadle. Czas, by w Watykanie wzięto się z całą surowością za zwalczanie tych błędów - zwłaszcza, że sam papież Franciszek wielokrotnie krytykował ideologię genderyzmu.

mod/life site news, Fronda.pl