Jan Bury twierdzi, że jest bez zarzutu, a w jego domu nie ma "ani złota, ani srebrna, ani komnaty bursztynowej". "Nie mam sobie nic do zarzucenia. Jestem szefem klubu parlamentarnego PSL. Wiele kompetentnych i doświadczonych osób w różnych miejscach rekomendowałem i będę to robił" - powiedział Bury na antenie TVP Info. W ten sposób Bury odciął się od stawianych mu zarzutów, według których miał wpływać na wyniki konkursów przeprowadzanych przez Najwyższą Izbę Kontroli.

Prokuratura szykuje obecnie wniosek o uchylenie Buremu immunitetu. Polityk ma w środę zdecydować, czy sam się go zrzeknie, czy nie. W sprawie chodzi bowiem nie tylko o ewentualnie niezgodne z prawem "polecanie" osób w konkursach, ale także o korupcję. Poseł PSL miał przyjąć według śledczych od biznesmena z Leżajska Mariana D. jedną lub dwie sztabki złota - warte łącznie kilkaset tysięcy złotych.

Bury powiedział, że miało już miejsce przeszukanie jego domu oraz mieszkania jego ojca - i sztabek nie znaleziono. Bury oskarżył też CBA o "życie własnym życiem" i uznał, że potrzeba kolejnej reformy tej instytucji. 

kad/tvp info