Sejmowa komisja śledcza ds. Amber Gold kontynuowała dziś przesłuchania świadków w tzw. "wątku skarbowym". Swoje zeznania złożył Krzysztof Ptaszyński, były naczelnik Pomorskiego Urzędu Skarbowego w Gdańsku. 

Przewodnicząca komisji śledczej, posłanka PiS, Małgorzata Wassermann chciała dowiedzieć się od dzisiejszego świadka, dlaczego Pomorski Urząd Skarbowy nie zastosował kary dyscyplinarnej, kiedy Marcin P. nie przedkładał urzędnikom skarbówki stosownych dokumentów oraz deklaracji podatkowych, mimo iż przesłano mu kilkanaście monitów. Zdaniem Ptaszyńskiego, "nie zaistniały takie przesłanki".

"Dlaczego nie złożył Pan przez 7 miesięcy wniosku o ukaranie podatnika?"- pytała szefowa komisji. 

"Deklaracje VAT nie były składane na bieżąco. Została złożona deklaracja PIT-4R"- odpowiedział świadek. Poseł Jarosław Krajewski chciał natomiast wiedzieć, czy skarbówka chroniła Marcina P. Naczelnik Pomorskiego Urzędu Skarbowego w Gdańsku przekonywał, że nie było tam nikogo, kto by chronił założyciela piramidy finansowej. Komisję śledczą interesowała również kwestia złota z Amber Gold. 

"Kiedy Pan się dowiedział, że Amber Gold nie kupuje metali szlachetnych za pieniądze klientów?"- dopytywał poseł Krajewski. 

"Trudno jest mi się odnieść do tego. Były prowadzone analizy, ostateczne trudno mi powiedzieć, co Urząd Pomorski ustalił i jakie były konkluzje. (…)Były dokumenty dot. zakupu metali szlachetnych, które były analizowane. Nie pamiętam na jaką kwotę"- odpowiedział świadek. Również Sławomir Langowski, pierwszy świadek zeznający przed komisją, były kierownik II działu kontroli podatkowej Pomorskiego Urzędu Skarbowego w Gdańsku, pytany był o złoto. Jak zeznał, od 2009 r. do kontroli z analizy działalności spółek wynikało, że Amber Gold do pewnego momentu miała odpowiednią do lokat wysokość wartości kruszcu, jednak musiał to być raczej bardzo wczesny etap działalności spółki. 

"Myśmy złota nigdy nie widzieli, wynikało to z analizy dokumentów finansowych, że od pewnego momentu tego zabezpieczenia nie było"-stwierdził Langowski. Świadek był pytany m.in.o to, czy w wyniku działań urzędu spółka przekazała jakiekolwiek środki na podatki. Były kierownik II działu kontroli podatkowej zeznał, że po kilku czy kilkunastu dniach od początku kontroli Amber Gold przelało ponad 10-12 mln złotych na podatki CIT, VAT oraz podatek od wynagrodzeń pracowników. Przewodnicząca komisji zwróciła uwagę, że działania skarbówki okazały się nieskuteczne, ponieważ środki te- wwraz z oprocentowaniem- trzeba było zwrócić syndykowi spółki. Poseł Wassermann poinformowała, że urząd od połowy lutego 2012 r. przez pięć lat prowadził kontrolę w spółce, zakończoną "przegraniem wszystkiego, co jest możliwe". 

Jak wskazała szefowa komisji, nie było również podstaw, aby to urząd, którego przedstawiciele zeznawali dziś przed komisją, przeprowadzał tę kontrolę. Małgorzata Wassermann zwróciła uwagę, że powinien się tym zająć najbardziej wyspecjalizowany organ- gdański Urząd Kontroli Skarbowej. Ten jednak nie chciał podjąć się tej kontroli. 

yenn/TVP Parlament, Fronda.pl