Gorzowska Gazeta Wyborcza opisała niezwykle popularny na Przystanku Woodstock punkt promocji antykoncepcji. Firmuje go… Towarzystwo Promocji Rodziny, które postępowo walczy się ze wstydem, wstecznictwem, skrępowaniem i tabu przy pomocy drewnianego członka.

 

- Przyszłam po prezerwatywy, bo są za darmo. Wykorzystam je ze swoim facetem, a jak zostaną, zabierzemy je domu - mówi bez ogródek Agnieszka, 23-latka z Opolskiego. Przed chwilą bez problemów założyła prezerwatywę na drewnianego członka. Taki jest warunek. Chcesz gumkę, musisz się czegoś nauczyć albo pokazać, że już coś potrafisz. - W zeszłym roku stałam tu godzinami. Opowiadali ciekawie, to wiele się nauczyłam - dodaje.

 

- Zakładamy ją dopiero po wzwodzie, nie wcześniej - instruuje brodatego woodstockowicza instruktorka. - To nie można ubrać jej przed randką? - pyta chłopak. Wbrew pozorom mężczyźni są tu bardziej wstydliwi niż kobiety. Skrępowanie przykrywają niewybrednymi żartami albo śmiechem. Niektórzy wycofują się, gdy słyszą, że muszą założyć gumkę na model. - No nie mogę, nie mogę - powtarza jasnowłosy nastolatek z rumieńcami na policzkach. - Ale ty pierdoła jesteś - komentuje za pleców jego kolega. – opisuje reporter  Wyborczej antykoncepcyjny stragan.

 

W ciągu dwóch pierwszych dni Przystanku Woodstock Towarzystwo Rozwoju Rodziny rozdało ok. 10 tys. prezerwatyw. Kolejne 5 tys. czeka w kartonach. - Nie chcemy być traktowani jak firma, która zajmuje się rozdawnictwem. Ludzie przychodzą tu zadawać pytania, porozmawiać z kimś, kto nie będzie ich oceniał, nawracał, popatrzy na seks nie z perspektywy światopoglądu, ale wiedzy naukowej - mówi Joanna Dec z Towarzystwa Przyjaciół Rodziny.

 

Nie ma więc nawracania, ale jest w tekście krytykowanie nauki Kościoła: - Wszystko, co wiem o seksie, wiem z własnego doświadczenia. W domu to było tabu. A w liceum edukacja seksualna była dramatyczna. Nauczycielka mówiła, że seks przedmałżeński jest niezgodny z nauką katolicką, zamiast uczyć o antykoncepcji - wspomina Wiktoria, 22-letnia studentka z Krakowa. Podobne doświadczenia ma jej koleżanka Marta: - Film o aborcji to nam w liceum puścili, ale nie było ani konkretnej rozmowy, ani otwartego podejścia.

 

- Seks jest ważnym elementem życia, podobnie jest na Przystanku. W końcu jednym z haseł festiwalu jest miłość. A jak seks łączy się z miłością, mamy układ idealny – mówi Dec - czytamy w artykule.



Nie ma tu słów o wstrzemięźliwości, czystości, czekaniu „z bzykaniem” do ślubu. Róbta co chceta i bzykajta ile chceta – to idealnie wpisuje się w woodstockowy przekaz, gdzie mieli się młode mózgi. Nasuwa się pytanie: jaką rodzinę promuje Jurek Owsiak, któremu uczestnicy festiwalu wydają się niemal bezgranicznie ufać?


Czystość nie jest obciachem. Tysiące młodych świadomie ją wybiera, wbrew temu co głosi się wokół nich. Ale taka postawa wymaga wysiłku i zmagania. Pokory i cierpliwości. To jest heroiczne wyzwanie rzucone w twarz współczesnemu światu i piewcom prezerwatyw na drewnianych członkach.


Jarosław Wróblewski