Dziewczynka cierpi na niezidentyfikowaną dotąd, rzadką chorobę genetyczną.

Choć po interwencji ministra zdrowia sprawa nabrała tempa, to prokuratura nie chce z urzędu szukać matki chorej dziewczynki, ani przeprowadzać badań genetycznych. Wykonania badań rodzicom odmówiła też klinika in vitro.

Ten przykład potwierdza, że in vitro jest generowaniem ludzkich dramatów – podkreśla ks. prof. Paweł Bortkiewicz. Bioetyk dodaje, że to powinna być przestroga dla rządzących i popierających proceder in vitro.

- To jest na pewno dramat samego dziecka, które, w świetle współczesnej cywilizacji, powinno mieć zapewnione warunki leczenia. Tymczasem, na skutek całej tej procedury, zostaje tej możliwości pozbawione. To jest także dramat rodziców prawnych tego dziecka, którzy, jak widać z opisu rozwoju zdarzeń, chcą rzeczywiście to dziecko przyjąć, chcą je ratować, leczyć, natomiast nie mają tutaj takiej możliwości. To słowo dramat, to słowo cierpienie jest tutaj słowem kluczowym i podstawowym. Spełniają się czarne scenariusze związane z in vitro, o których strona, przede wszystkim katolicka czy konserwatywna, w sporze wokół in vitro wypowiada od lat – stwierdza ks. prof. Paweł Bortkiewicz.  

W listopadzie 2013 r. w Klinice w Policach, finansowanej z rządowego programu, doszło do pomyłki w procedurze in vitro. Kobieta urodziła dziecko swojego męża, ale komórka pochodziła od innej pacjentki.

Pomyłka wyszła na jaw po narodzinach – nie zgadzały się grupy krwi. Po badaniach genetycznych, które rodzice wykonali we własnym zakresie, okazało się też, że dziewczynka jest ciężko chora.

 

MT/Radio Maryja