- Gdyby tu (w Niemczech) zapanowała nowa dyktatura, pojechałbym do Polski, bo tam żyje więcej ludzi, którzy są gotowi zaryzykować coś dla wolności – stwierdził były działacz enerdowskiej opozycji podczas konferencji prasowej zorganizowanej dla zagranicznych dziennikarzy. - Należę do mniejszości Niemców, którzy kochają wolność. Mam wrażenie, że większość moich współobywateli nosi w sercu inną miłość - do bezpieczeństwa – dodał.

Kandydat socjaldemokratów i Zielonych powiedział także, iż jego zdaniem w Berlinie powinno stanąć centrum dokumentacji wypędzeń. - Nie jestem przeciwnikiem pojednania - zapewnił. - Cierpienie tych ludzi [wypędzonych'/>, którzy nie byli odpowiedzialni za reżim nazistowski, powinno mieć miejsce w zbiorowej pamięci społeczeństwa – powiedział polityk.

Joachim Gauck to były luterański pastor, który w czasach komunizmu był znanym kaznodzieją. Później został pierwszym pełnomocnikiem Federalnego Urzędu ds. Akt Stasi, który stanowił jeden z pierwowzorów polskiego Instytutu Pamięci Narodowej.

sks/Dziennik.pl

 

/