Ewentualna budowa gazociągu Bernau-Szczecin mogłaby połączyć polski i niemiecki system przesyłowy. Regulatorzy obu państw wydali już w tej materii wstępną zgodę. Okazuje się jednak, że ta inwestycja budzi wiele wątpliwości.

Gazociąg Bernau-Szczecin mógłby umożliwić przesyłanie nawet 5 mld m3 gazu rocznie do Polski. To mniej więcej 1/3 naszego rocznego zużycia. I choć ma to swoje ogromne zalety, to projekt budzi też duże kontrowersje: jego lokalizacja uderza krótko- i długoterminowo w gazoport w Świnoujściu.

Gazociąg Bernau-Szczecin mógłby ograniczyć zdolności przesyłowe polskiej sieci gazociągowej; co więcej niepewna byłaby ewentualna rozbudowa zdolności regazyfikacyjnych inwestycji, do której zawijać będą gazowce z Kataru.

I choć gaz trafiający go gazoportu byłby znacznie droższy niż ten, który trafia do Nord Streamu i byłby tłoczony do Polski poprzez gazociąg Bernau-Szczecin, to jednak właśnie Świnoujście ma kluczowe znaczenie dla polskiego bezpieczeństwa energetycznego. Tylko gazoport pozwala obecnie na realną dywersyfikację i zakup surowca od rozmaitych dostawców: a to jest ważne nie tylko cenowo, ale także politycznie. Nord Stream jest przecież zależny od polityki Moskwy.

Warto tu zauważyć, że zarówno Rosja jak i Niemcy o tym wiedzą. A to oznacza, że mogą lobbować na rzecz budowy gazociągu Bernau-Szczecin, świadomie dążąc do ograniczenia wartości gazoportu w Świnoujściu. To bowiem pozwoliłoby jeszcze bardziej uzależnić Polskę od Rosji, tym razem – w porozumieniu z Berlinem. 

bjad/defence24