Kryzys związany z masowym napływem muzułmańskich imigrantów do Europy stał się dla Gazety Wyborczej okazją do ataku na Polaków, obawiających się napływu obcych kulturowo i roszczeniowych mas ludzi. Obok ulubionej rozrywki publicystów z Czerskiej, jaką jest robienie z patriotyzmu i zdrowego rozsądku ksenofobii i nienawiści, doszła kolejna, czyli walka z Kościołem Katolickim. Jej ofiarą stał się młody duchowny z Wrocławia, ksiądz Jacek Międlar.

<<< KONIECZNIE PRZECZYTAJ - OBÓZ ŚWIĘTYCH - CZY CZEKA NAS TAKA PRZYSZŁOŚĆ?  >>>


„Potrzebujemy męstwa i odwagi, ale nie od Allaha i lewaków, ale od Jezusa Chrystusa. My nie atakujemy, my bronimy się przed inwazją, przed atakiem ze Wschodu”. „W naszym sercu jest Ewangelia w naszym sercu jest Jezus Chrystus i w naszym sercu są te wartości, dla których każdy z nas jest gotowy oddać życie, za Polskę i za chrześcijaństwo. Musimy w pierwszej kolejności zapewnić bezpieczeństwo dla swoich rodaków, dla swojej rodziny”. Pod tymi słowami, wygłoszonymi przez księdza Jacka Międlara w czasie wrocławskiego marszu przeciwko narzucanej Polsce muzułmańskiej imigracji, podpisałby się z pewnością każdy rozsądny Polak i katolik. Jednak dla Gazety Wyborczej jest to powód do medialnego ataku przypominającego najlepsze lata Jerzego Urbana.

„Kto zatrzyma księdza?” „Kapłan nienawiści”. Takie sformułowania, przypominające komunistyczną propagandy czasu Stanu Wojennego, można znaleźć na nagłówkach Gazety Wyborczej i jej wrocławskiego dodatku. Dalej ma miejsce, typowa dla komunistów, próba sprowadzenia do faszyzmu każdego odstępstwa od „jedynie słusznej linii”. „Czy po 70 latach wrócił faszyzm”, „Miałem poczucie podróży w czasie,(…). Breaslau, 1938 i Reichskristallnacht”. Takie histeryczne opinie są przedstawiane są, jako głos parafian z kościoła św. Anny na osiedlu Oporów, gdzie posługę pełni ksiądz Jacek. I mimo, że dyrektorka Zespołów Szkolno-Przedszkolnego nr 9, gdzie katechetą jest wyżej wspomniany, nie otrzymuje żadnych skarg na księdza, a za duchownym wstawiają się jego uczniowie, to Wyborcza oczywiście grzmi o niepokoju w szkole.

Oczywiście dziennikarze z Czerskiej nie byli by sobą, gdyby nie próbowali przy okazji podzielić Kościoła. Nie obyło się bez cytowania wyrwanych z kontekstu opinii hierarchów kościelnych dotyczących problemu imigracji. Do wrocławskiej Kurii próbowano złożyć donos, a brak komentarza ze strony Zgromadzenia Księzy Misjonarzy, do których należy ksiądz Jacek, kwituje się stwierdzeniem, że „Młyny Pana Boga mielą powoli”.

Nagonka Gazety Wyborczej wydaje się odnosić jednaka skutek odwrotny do zamierzonego. Ks. Jacek Międlar zaczyna być utożsamiany z Piotrem Skargą. – Wyrazy wsparcia otrzymuję od ludzi z całej Polski – mówi nam zainteresowany. Jak mówią osoby znający dobrze księdza Jacka, jest kapłanem, który nie boi się wyjścia z „zacisza zakrystii”, a to zwykle kosztuje. Jak on sam podkreśla, troska o bezpieczeństwo ojczyzny wynika z miłości chrześcijańskiej, która musi iść w parze z roztropnością. I bardzo wielu ludzi się z nim zgadza.  Profil „Cała Polska w obronie księdza Jacka Międlara” polubiło już prawie 9 tys. Internautów, a aktywność duchownego w sieci przyciąga coraz to nowych followersów.

Pozostaje tylko życzyć księdzu Jackowi wytrwałości w odważnym głoszeniu Ewangelii.

Bartosz Bartczak