Według tygodnika "Wprost" Kamila Gasiuk-Pihowicz, która w nagrodę za przejście z Nowoczesnej do PO-KO miała otrzymać "jedynkę" na liście do Parlamentu Europejskiego, jednak nie wystartuje w tych wyborach z pierwszego miejsca. 

Na początku grudnia powstał nowy klub parlamentarny: Platforma Obywatelska-Koalicja Obywatelska. Przeszło tam siedmioro posłów Nowoczesnej, plus Piotr Misiło- wyrzucony z ugrupowania Katarzyny Lubnauer kilka dni wcześniej. W ten sposób upadł klub Nowoczesnej. Nie mając wystarczającej liczby posłów, Nowoczesna musiała stać się kołem poselskim.

Posłanka Kamila Gasiuk-Pihowicz otrzymała stanowisko wiceszefowej PO-KO. Wcześniej pełniła funkcję przewodniczącej klubu Nowoczesnej. Platforma miała zaoferować posłance również gwarancję startu w przyszłorocznych wyborach do Parlamentu Europejskiego, i to z pierwszego miejsca na liście. "Wprost" pisze, że nie wszyscy politycy PO byli zachwyceni tym pomysłem Grzegorza Schetyny. Działacze Platformy byli ponoć "rozwścieczeni". 

"Pytali, jakież to dokonania ma pani, że zostanie nagrodzona mandatem europosła. Rezultat tej ruchawki był widoczny już w ubiegłym tygodniu, bo Schetyna publicznie powiedział, że nie ma mowy o miejscu do Parlamentu Europejskiego dla Gasiuk-Pihowicz. To tyle w temacie dotrzymywania obietnic przez szefa PO"- pisze tygodnik "Wprost". Mowa nie tyle o "szeregowych" działaczach, co o ważnych postaciach Platformy Obywatelskiej, takich jak... Ewa Kopacz. Była premier miała ponoć obrazić się, że zostanie "dwójką" na liście do PE. 

Tyle na temat "zjednoczenia opozycji"...

yenn/Wprost.pl, Fronda.pl