Witold Gadowski w swoim artykule na łamach "Gazety Polskiej" wskazał najsilniejsze ośrodki opozycji w dzisiejszej Polsce oraz ich inspiracje. W ocenie dziennikarza śledczego, ugrupowania opozycyjne zasiadające w parlamencie, takie jak Platforma Obywatelska czy Nowoczesna, nie są wcale najważniejszymi środowiskami nadającymi ton antyrządowym działaniom. 

Pomijając jawne agentury niemieckie i rosyjskie, bardzo łatwo można zauważyć, że opozycyjne partie pełnią coraz bardziej dekoracyjną rolę, a prawdziwe zadania realnej walki z rządem Prawa i Sprawiedliwości powierza się albo prominentnym sędziom, albo osobom pokroju Ludmiły Kozłowskiej i Bartosza Kramka"-pisze Gadowski, dodając, że należało by zastanowić się, kto rozdaje role w opozycji. Publicysta wskazuje, że wiele mogłaby zapewne wyjaśnić "cykliczna obecność generała Marka Dukaczewskiego pod Sejmem". 

Kimkolwiek jest ta grupa, jej rodowodu możemy dopatrywać się na spotkaniach w Magdalence, '"dżentelmeńskich paktach" środowiska pezetpeerowców, tradycyjnie związanych z frakcją „puławian”, oraz rewizjonistów spod znaku Geremka, Kuronia i Michnika, wykreowanych na liderów solidarnościowej opozycji". To środowisko z Magdalenki rozpoczęło tworzenie myśli politycznej mających absolutnie zdominować nową Polskę- przekonuje redaktor. 

"Najpierw Bronisław Geremek obmyślił, że w Polsce wcale nie należy odbudowywać partii politycznych, wystarczy, że skupiony wokół Lecha Wałęsy Komitet Obywatelski przejmie wszystkie atrybuty władzy od PZPR i będzie dobrze"-przypomniał Witold Gadowski. Jak dodał, to właśnie bracia Kaczyńscy rozbili zamysły Geremka, przystępując do organizowania Porozumienia Centrum, a w odpowiedzi na ten projekt, środowisko Tadeusza Mazowieckiego założyło Ruch Obywatelski Akcja Demokratyczna. Z fiaska tego projektu zrodziły się ugrupowania typu Unia Demokratyczna oraz Unia Wolności. 

"W rezultacie fatalnego przywództwa Leszka Balcerowicza i Władysława Frasyniuka środowisko sierot po Bronisławie Geremku chwilowo rozpierzchło się, ale rychło zdominowało Platformę Obywatelską i kancelarię prezydenta Bronisława Komorowskiego"-czytamy w artykule Gadowskiego. Jaka była rola "Gazety Wyborczej"? Bezwzględne sekundowanie tego rodzaju projektom, w efekcie czego ludzie tego środowiska, mimo nikłego poparcia społecznego, odgrywali "nieproporcjonalnie dużą rolę" w życiu Polaków. 

"Teraz „GW” nadal – co prawda rytualnie – wspiera PO i grupujące niedobitków po UW środowisko Nowoczesnej, ale większości młodych dziennikarzy tej gazety bardziej podobają się ultralewicowe i prowokacyjne obyczajowo ruchy"-zauważa publicysta. W ocenie Gadowskiego, nie mamy dziś projektu politycznego na miarę Unii Wolności, jednak to "kosmopolitycznie usposobione elity" dawnej UW zdominowały ideowo dzisiejszą Platformę Obywatelską. Podobne środowiska dominują w Nowoczesnej. Dziennikarz określił je mianem "nieznoszących polskiej narracji". 

"Kilka czynników sprawiło jednak, że „późni geremkowcy” nie potrafią dziś narzucić swojej opowieści całemu społeczeństwu. Żałośnie wyglądają próby wzbudzenia ulicznych emocji przy pomocy geriatrycznych ekip Komitetu Obrony Demokracji i Obywateli RP"-zauważa Witold Gadowski. W ocenie publicysty, pogrobowcy Unii Wolności, przyzwyczajeni do władzy i świateł reflektorów, "rozpaczliwie poszukują drogi powrotu do pookrągłostołowego znaczenia". Choć to środowisko jest wciąż groźne dla polskiej państwowości, próżno szukać w nim tej siły, co dawniej i samodzielnie nie wróci raczej do dawnego znaczenia. 

"Dziś właściwie pozostała im tylko akcja zagraniczna i nakłanianie różnych ośrodków politycznych, niechętnych dzisiejszym władzom w Warszawie, do akcji restrykcyjnych wobec Polski"-przekonuje publicysta.

yenn/Gazeta Polska, Fronda.pl