Portal Fronda.pl: Kilka dni temu niemiecki dziennik „Bild” poinformował, że pół miliona imigrantów przyjętych przez Niemcy zniknęło z pola widzenia instytucji. Nikt nie wie, co się z nimi dzieje. Najprawdopodobniej wielu wiąże się ze światem przestępczym, nie mając innych środków do życia.

Witold Gadowski: Te dane mówią same za siebie i właściwie nie wymagają komentarza. Jeżeli pół miliona ludzi wymyka się spod kontroli systemu państwowego, to znaczy, że państwo ma poważny problem. Świat przestępczy może się tylko cieszyć.

Islamski fundamentalizm karmi się wykluczeniem. Wydaje się więc, że w Niemczech powstaje wyjątkowo podatny grunt pod jego rozwój?

Tak, bardzo. Trzeba powiedzieć jasno, że na rozwój islamizmu jako ideologii największy wpływ ma frustracja pewnych warstw społecznych, które czują się wykluczone i niedowartościowane. Tu mamy tego przykład. Ludzie, którzy nie mogą liczyć na to, że zostaną w jakiś sposób „zagospodarowani” przez państwo, sami szukają swojej ścieżki przez świat przestępczy i ekstremistów.

Pół miliona „zgubionych” imigrantów świadczy chyba, że projekt multikulturalizmu jednak „nie dał rady”…

To całkowity krach lewicowego mitu multikulturalizmu i możliwości stworzenia nowego człowieka. W Europie od dłuższego czasu trwały prace nad stworzeniem takiego nowego człowieka, który nie będzie już miał pochodzenia narodowego, natomiast będzie wyborcą lewicy, człowiekiem uzależnionym od pomocy społecznej i innych lewicowych pomysłów. W tym momencie widać, że owszem, będzie rosła grupa ludzi niezależnych od tradycyjnych wartości, ale ta grupa wcale nie będzie wyborcami lewicy, tylko klientami radykalnego islamizmu.

Przedstawiciele polskiego rządu przekonują, że Polska jest bezpieczna. Czy można tak zapewniać, jeżeli w Unii Europejskiej przebywa kilkaset tysięcy nielegalnych i niekontrolowanych imigrantów, a granice pozostają otwarte?

Naszą polisą bezpieczeństwa jest dużo niższy poziom życia niż w Niemczech. To, co zwykle było naszym przekleństwem i słabością, teraz okazuje się być bardzo ważnym atutem. Migranci nie chcą tu przyjeżdżać, bo jest tu niski poziom życia. To nas broni. Natomiast kiedy warunki życia w Niemczech staną się nieznośne lub zaczną się tam akcje ekstremistyczne ze strony społeczeństwa niemieckiego, to będziemy musieli zacząć się obawiać, bo imigranci będą do nas uciekać. Nie zmienią przy tym modelu swojego zachowania, będziemy więc musieli zmierzyć się z problemem islamizmu. Na razie tego nie ma, ale, powtarzam: nie chroni nas państwo czy jakiś wyrafinowany system bezpieczeństwa. Chroni nas wyłącznie to, że mamy niższy poziom życia niż w Niemczech.

Wśród „zagubionych” imigrantów nie brakuje na pewno islamistów. Jak rozumiem gdyby chcieli przeprowadzić w Polsce zamach, mogliby przekroczyć granicę bez większych przeszkód i swobodnie tu działać?

Oczywiście, że islamiści mogą tu przyjechać i robić, co chcą. Nasze służby specjalne nie mogą zagwarantować nam bezpieczeństwa. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że potencjalni zamachowcy mieliby swobodę działania. Przykładów na niesprawność naszych służb jest bardzo wiele. Nie wierzę, by w ciągu kilku miesięcy można było zreformować je i poprawić tak, aby mogły działać choćby tak sprawnie, jak służby hiszpańskie, o angielskich czy niemieckich nawet nie wspominając.

Europejscy politycy, z niemieckimi na czele, uspokajają od dłuższego czasu społeczeństwo przekonując, że porozumienie z Turcją w połączeniu z zamknięciem szlaku bałkańskiego rozwiązuje problem. Coraz głośniej mówi się jednak o bardzo zaognionej sytuacji w Afryce Północnej. Niemieckie media ostrzegają, że w Libii kilkaset tysięcy ludzi jest już gotowych do podróży Morzem Śródziemnym w kierunku Włoch. Czy uważa pan taki scenariusz za prawdopodobny?

Taki scenariusz jest bardzo prawdopodobny. W Afryce Północnej złamano pierścień bezpieczeństwa. Obalono dyktatury, które – może w sposób niezamierzony, ale jednak – były barierą przed masową migracją z terenów afrykańskich. Panuje tam ogromne zamieszanie. Proces osmozy zaczyna się w sposób naturalny, ludzie z biednych krajów Afryki przenikają i będą przenikać do bogatej Europy. Nie ma bariery ochronnej, która tamowałaby takie ruchy. Nie wierzę w żadne zapewnienia podawane przez media niemieckie czy oficjalne czynniki europejskie o tym, że fala migracji słabnie. Jest to kolejna manipulacja, która służy do tego, by uspokoić nastroje w Europie.

Twierdzi pan, że ta fala nie słabnie? Oficjalne dane mówią, że w styczniu do Niemiec przybyło 90 tysięcy imigrantów, w lutym 60 tysięcy, w marcu już tylko 20 tysięcy.

Absolutnie w to nie wierzę. To są po prostu manipulacje. Media niemieckie wielokrotnie dały przykład tego, że nie są rzetelne.

Jednak szlak bałkański jest zamknięty. Jaką w takim razie drogą mogą przybywać do Europy imigranci?

W sposób naturalny przemieszczają się przez morze i atakują od strony południa. Przemieszczają się także przez terytorium Polski. Oczywiście nie w takiej masie, w jakiej było to przez Bałkany, ale jest to obserwowalne. W dużych miastach widać coraz więcej tego typu ludzi. Pojawiają się znikąd i szybko znikają. Sądzę, że są nielegalnie przemycani przez Polskę. Rodzimy świat przestępczy włączył się już w biznes przerzucania nielegalnych imigrantów do krajów zachodnich. Wiem to na pewno z relacji moich znajomych pracujących w policji i służbach specjalnych.

Skąd imigranci trafiają do Polski? Z terenów Ukrainy?

Tak, ale nie tylko. Polskie gangi jeżdżą już nawet do Bułgarii, gdzie przejmują imigrantów.

Powiedział pan, że skala tego zjawiska nie jest jeszcze masowa. Mimo wszystko nie pozostaje to chyba bez wpływu na bezpieczeństwo?

Na razie zjawisko to jest na tyle ograniczone, że nie stanowi zagrożenia. To będzie się jednak zmieniać. Nielegalny przemyt uchodźców Przez Polskę będzie narastał, bo trudności pojawiające się w państwach bałkańskich sprawiają, że imigranci muszą szukać innej drogi. Jeżeli całe zjawisko przybierze na sile, to w naturalny sposób będzie to rzutowało na poziom bezpieczeństwa w Polsce.

Wróćmy jeszcze na chwilę do Afryki Północnej. Minister spraw wewnętrznych Niemiec pytany o ryzyko masowej imigracji z tego rejonu przekonuje, że wystarczy podpisać z krajami afrykańskimi podobne porozumienie, jak z Turcją. Czy to wiarygodne? Wydaje się, że porozumienie choćby z Libią to raczej sfera fantazji.

Oczywiście, że to niemożliwe. W Libii nie panuje żadna władza. To państwo upadłe, w którym funkcjonuje kilkanaście różnych rodzajów władzy. Nikt nie wie, z kim tam się dogadywać. Politycy próbują tylko uspokoić bardzo dziś wzburzone nastroje. Kłamstwa są powtarzane przez media. Sytuacja pozostaje niebezpieczna i wcale nic nie wpłynęło na to, by nastąpiło jakiekolwiek uspokojenie.

A zatem późną wiosną rozpocznie się kolejna wielka migracja?

Oczywiście, że tak. Nie ma żadnego realnego powodu, by stało się inaczej. Zapewniania, układy – to wszystko są papierowe działania.

W przypadku imigracji z Bliskiego Wschodu największą uwagę zwraca się na możliwość infiltracji przez Państwo Islamskie działające w Syrii i Iraku. Problem islamizmu pozostaje gdy chodzi o napływ z krajów afrykańskich?

Jeżeli trafia do nas na przykład imigracja z Północnego Sudanu, to będziemy mieć jeszcze większy problem islamizmu, mając do czynienia z jeszcze dzikszą jego postacią. Podobnie w przypadku Nigerii. Jeżeli natomiast imigranci będą napływać na przykład z Somalii, to staniemy w obliczu już nie wojującego islamizmu, ale po prostu ogólnej dzikości tych ludzi. Wszystko zależy więc od tego, jakie będą główne źródła migracji.

Podsumowując: Po porozumieniu z Turcją nie ma wcale powodu, by patrzeć w przyszłość Europy ze spokojem?

Wszystkie te porozumienia to eufemizmy służące tonowaniu nastroju i manipulowania emocjami społecznymi. Mają na celu uspokajać za wszelką cenę, bo sytuacja stała się bardzo niebezpieczna dla lewicowych inicjatorów przyjmowania w Europie imigrantów. Fakty niedługo pokażą, jak jest naprawdę. Nie jestem optymistą.

Co poleciłby pan władzom Polski w obliczu być może dopiero rozwijającego się kryzysu imigracyjnego?

Przede wszystkim trzeba wprowadzić dodatkowe kontrole na granicach i umocnić nasze siły choćby od strony słowackiej, skąd może ruszyć napływ. To należy zrobić od razu. Ponadto musimy pracować nad przebudową służb, tak, by wreszcie były zdolne do efektywnego działania. To jedyne, co może robić państwo. Oczywiście, cały czas trzeba stać na stanowisku, że nie przyjmujemy w Polsce żadnych imigrantów muzułmańskich. Powinniśmy być otwarci na chrześcijan, jazydów i innych prześladowanych przez islamski fundamentalizm. Nie możemy jednak przyjmować muzułmanów, którzy się nie integrują i stanowią naprawdę poważny problem.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Paweł Chmielewski

<<< TE KSIĄŻKI MUSISZ KONIECZNIE PRZECZYTAĆ!

- O MIŁOŚCI, KTÓRA NAPRAWDĘ ISTNIEJE A MY NIE MAMY O NIEJ CZASAMI POJĘCIA!

SIŁA I MOC MODLITWY DO ... ARCHANIOŁA 

- CHARYZMATYCZNA MOC MODLITWY O UZDROWIENIE! 

JAK PRZYGOTOWAĆ SIĘ NA KONIEC ŚWIATA

CAŁA PRAWDA O CHRZCIE POLSKI

O TYM JAK SPOTKAĆ BOGA W ... CZŁOWIEKU

NAWRÓCONY RABIN O .... JEZUSIE - BESTSELLER!