Czy ostatnie makabryczne wydarzenia w Kolonii to zapowiedź dalszej ekspansji islamskiej agresji w Niemczech? Czy Europa jest jeszcze w stanie obronić się przed zagrożeniem i wyjść z kryzysu imigracyjnego? Jaką politykę powinna przyjąć Polska? Odpowiedzi na te pytania szukamy w rozmowie z dziennikarzem Witoldem Gadowskim.

 

Czy ataki muzułmańskich hord na kobiety w Kolonii to początek serii tego rodzaju wydarzeń? Jak możemy skomentować fakt, że to, co wydarzyło się w Kolonii, zostało zupełnie przemilczane przez niemieckie media?

To co wydarzyło się w Kolonii, będzie się działo wszędzie tam, gdzie przebywają nowi imigranci, którzy przybyli na nasz kontynent w ostatnim czasie. Podstawowym tego powodem jest fakt, że ci ludzie nie odczuwają żadnej wdzięczności wobec Europy, która ich przyjmuje, uważają, że im się to należy, że to jest podatek dżizja, który mają płacić niewierni wyznawcom proroka. Po drugie wszystkie kobiety ubrane po europejsku są wg muzułmanów ubrane nieobyczajnie. A skoro są ubrane nieobyczajnie, w myśl prawa szariatu należy im się kara w postaci gwałtu. Oni po prostu czują się kompletnie bezkarni i usprawiedliwieni w swoim postępowaniu, a postawa policji, polityków, czy mediów tylko ich w tym utwierdza. Brak właściwej reakcji tylko im udowadnia, że mogą tu robić wszystko. Dawno już bito na alarm, że większość uchodźców, którzy przybyli do Europy to młodzi mężczyźni. Teraz ci młodzi mężczyźni siedzą w ośrodkach dla uchodźców, nudzą się i mają ochotę się zabawić, co też czynią.

Mamy więc do czynienia z samonapędzającą się spiralą. Imigranci robią, co chcą, media, politycy i policja nie reagują, więc w poczuciu bezkarności muzułmanie tym bardziej robią to, co chcą?

Tak, to ich napędza. Jednocześnie warto dodać, że ci ludzie dokonują aktów wandalizmu i profanacji symboli chrześcijańskich i ważnych religijnych obiektów. W Kolonii sprofanowano przecież tamtejszą katedrę, przynajmniej z zewnątrz. Uchodźcy oddawali ekskrementy na jej mury. To pokazuje, co Europa sobie sama funduje.

Jak to się w ogóle stało, że Europa doszła do takiego tragicznego punktu?

Przyczyn jest kilka. Pierwszy powód to zupełne niezrozumienie psychiki tamtych społeczeństw. Europejczykom wydaje się, że ci ludzie myślą tak, jak wszyscy na naszym kontynencie, co nie jest zgodne z prawdą. W ich kulturze panuje prawo silniejszego i ten, kto może narzucić swoją wolę, po prostu to robi i jest ważniejszy. Po przybyciu do Europy uznali, że skoro nie ma żadnych ograniczeń, to będą realizować swoje zachcianki, a przestraszona Europa ma się cofać i oddawać im pole, co też właśnie niestety czyni.

A pozostałe powody?

Druga przyczyna to przyczyna religijna. Jest to związane z radykalną interpretacją islamu w wersji wahabickiej, czy salafickiej. Jest to szczególnie widoczne w Niemczech, jako że większość tamtejszych meczetów to ośrodki propagandy salafickiej. Tych ludzi nie trzeba już wcale organizować, gdyż są od lat indoktrynowani przez agresywnych imamów w meczetach i gdy wychodzą na ulice, widzą w Europejczykach swoich wrogów, niewiernych, których należy ukarać.

Trzeci powód, dla którego sytuacja wygląda tak, jak wygląda to już sam Koran, który mówi, że ziemia pokoju to ta, na której panuje islam, zaś ta, na której islam nie panuje, jest ziemią wojny. Tak też są nastawieni uchodźcy. Jeżeli zaś mamy do czynienia z wojną, w tym przypadku wojną z Europą, to na wojnie dozwolone w ich mniemaniu są różnorakie zachowania w tym np. branie niewolników, w tym niewolnic seksualnych.

Wszystkie powyższe powody usprawiedliwiają tych ludzi w ich oczach. Są to gromady bandytów, którzy znaleźli podstawę ideologiczną w agresywnym islamie i pole do działania w postaci bezradności i bierności Europy.

Widziałby Pan jakąś drogę wyjścia dla Niemiec z tej sytuacji, czy też tej samonapędzającej się spirali nic już nie powstrzyma i dalej będzie tylko gorzej i gorzej?

Proporcje są ciągle takie, że mamy do czynienia z czterdziestoma kilkoma milionami rdzennych Niemców i około milionem Arabów (emigrantów, ale głównie są to Arabowie). Proporcje są więc takie, że gdyby zmobilizować społeczeństwo niemieckie, spokojnie poradziłoby sobie z tym problemem. Sęk w tym, że to społeczeństwo jest zdemobilizowane ideologicznie, woli walczyć z chrześcijaństwem, niż zwracać uwagę na zagrożenia płynące z islamu. Myślę, że przyjmowanie pierwszej fali uchodźców stanowiło zamysł ideologiczny, chodziło o to, żeby jeszcze bardziej osłabić chrześcijaństwo. Problemem nie jest więc dziś to, że Europa nie ma sił witalnych, by przeciwstawić się fali agresywnego islamu, kłopot w tym, że w Europie nie ma duchowej ideologii zdolnej przeciwstawić się samemu islamowi i przywódców za takową ideologią podążających. Ten uwiąd ideologiczny sprawi, że faktycznie za kilka lat będziemy już fizycznie zagrożeni. Na razie proporcje jeszcze przemawiają na naszą korzyść i moglibyśmy sobie z tym problemem poradzić.

W jaki dokładnie sposób?

Niestety radykalnie. Przede wszystkim należałoby deportować z Europy agresywnych ideologów islamu. Są to przede wszystkim duchowni wahabiccy, czy skupieni w stowarzyszeniach salafickich. Tych ludzi trzeba deportować. Gdzie? Gdziekolwiek. Na przykład na Bliski Wschód, czyli tam, gdzie jest wymarzona ziemia islamu. To się oczywiście nie stanie, a takie moje słowa mogą przynieść oskarżenia o propagowanie jakiegoś totalitaryzmu, ale takie są fakty. Nie ma innej drogi wyjścia. Drugie działanie to bezwzględne i natychmiastowe deportowanie z Europy ludzi oskarżonych o najmniejsze nawet wykroczenia. Wtedy w społecznościach emigranckich nastąpi uspokojenie, dlatego że ci ludzie boją się tylko siły. Do nich nie trafiają argumenty racjonalne, ani programy socjalne.

A czy istnieją jakieś szanse, by w najbliższych latach w Europie ten uwiąd ideologiczny w jakimś stopniu został powstrzymany? Przecież nawet w Niemczech funkcjonują środowiska krytyczne wobec obecnej polityki imigracyjnej realizowanej przez tamtejszy rząd.

Nie bardzo dostrzegam siły, które mogłyby tę sytuację zmienić. Często stowarzyszenia, czy siły polityczne, które mogłyby coś zdziałać, są celowo kompromitowane, czy rozbijane przez służby. Taka sytuacja miała miejsce choćby w przypadku Pegidy. Ja akurat nie popieram haseł głoszonych przez tę opcję, jednak faktem jest, że w momencie kiedy niemiecka Pegida zaczęła się rozrastać zwłaszcza na terenie byłego NRD i stanowić znaczącą siłę, niemieckie służby specjalne przeprowadziły bardzo udaną akcję kompromitacji czołówki tego ugrupowania i skutecznie je unieszkodliwiono na kilka miesięcy. Inni którzy się sprzeciwiają polityce Merkel to niestety NPD, czyli neofaszyści. Po stronie racjonalnej i rozsądnej nie ma w tej chwili takiej siły, która mogłaby się przeciwstawiać agresywnemu islamowi.

Czy jest więc jakaś nadzieja dla naszego kontynentu?

Nadzieją dla Europy są tylko kraje, gdzie wciąż silne jest przywiązanie do chrześcijańskich wartości, kraje zwarte i koherentne religijnie. Takim krajem jest na przykład Polska, w której powinniśmy bardzo dbać o to, by nasze chrześcijaństwo nie zanikało. Powinniśmy też bardzo uważnie patrzeć na ręce tym, którzy będą do nas przyjeżdżać jako uchodźcy. Jednak nawet jeśli będziemy pomagać uchodźcom, w żadnym wypadku nie możemy dopuścić do tego, by w naszym kraju powstały meczety, gdzie będzie uprawiana agresywna propaganda dżihadu.

Premier Beata Szydło zapowiadała, że nasz rząd zrealizuje zobowiązania Platformy Obywatelskiej wobec Unii i przyjmiemy kilka tysięcy uchodźców. Szef MSWiA Mariusz Błaszczak zwracał z kolei uwagę, że powinniśmy przyjmować tylko chrześcijan. Jaka powinna być obecnie polityka polskiego rządu? Czy mimo wszystko powinniśmy dążyć do tego, by nie przyjmować nikogo?

Niestety pacta sunt servanda. Musi istnieć odpowiedzialność władzy. Skoro była premier podpisała takie zobowiązania, to obecny rząd jest zobligowany do tego, by je realizować. Rzecz w tym, że ciągle można zachowywać się elastycznie, czyli żądać, aby to Polska miała wpływ na to, kto do nas przyjedzie, aby nie były to transze przysłane do nas przez Berlin, czy Brukselę. Mówiąc nieelegancko, to my powinniśmy sobie wybrać tych, którzy do nas przyjadą. Postulat jest jeden – tylko chrześcijanie. A jeżeli już muzułmanie, to tylko Kurdowie, w żadnym wypadku Arabowie. Nie możemy przyjmować arabskich muzułmanów do Polski. Brzmi to może niezbyt popularnie, ale przyjmowanie arabskich muzułmanów w każdym kraju kończy się tak samo.

Bardzo dziękuję za rozmowę

Rozmawiał MW