Przywódcy krajów G20 nie zdołali na szczycie w Hamburgu wypracować kompromisu w sprawie ochrony klimatu. W komunikacie końcowym spotkania zapisano, że 19 uczestników szczytu "przyjęło do wiadomości" rezygnację Stanów Zjednoczonych ze wspólnej polityki wobec globalnego ocieplenia.

Zarazem jednak ta sama liczba uczestników uznała, że porozumienie z Paryża i tak będzie wprowadzane w życie, a to oznacza, że pomysł Amerykanów o renegocjonowaniu postanowień nie wchodzi w życie. Wręcz przeciwnie, cała 19-tka gotowa jest "szybko" zrealizować wszystkie zobowiązania. Same Stany Zjednoczone zadklarowały tylko, że chcą "pomagać" innym krajom w ekologicznym wykorzystywaniu kopalin.

Sygnatariusze porozumień paryskich zobowiązali się do takich działań na rzecz klimatu, które miałyby doprowadzić do spowolnienia tempa wzrostu średniej temperatury na świecie nawet do 1,5 stopnia Celsjusza w porównaniu z epoką przedprzemysłową. To oznacza przede wszystkim redukcję emisji tak zwanych gazów cieplarnianych. Najwięksi ich emitenci to Chiny oraz właśnie USA.

Choć w sprawie ekologii na szczycie nie wypracowano kompromisu, inaczej z handlem. Wszyscy uczestnicy hamburskiego spotkania poparli projekt forsowania wolnego handlu i walki z protekcjonizmem gospodarczym, akceptując przy tym prawo do stosowania "istrumentów obrony" w handlu.

Wcześniej obawiano się, że także w tej kwestii weto postawi Ameryka, bo Donald Trump wielokrotnie krytykował międzynarodowe porozumienia o wolnym handlu jako godzące w interes Waszyngtonu.

mod/polskie radio, fronda.pl