Kolejne szokujące doniesienia z Francji. Po tym, jak dziś w trakcie protestów „żółte kamizelki” podłożyły ogień przed ambasadami Szwecji oraz Tunezji i starli się z policją, wdarli się też do biura rzecznika rządu Francji Benjamina Griveauxa. Konieczna była jego ewakuacja.
W protestach we Francji uczestniczyło dziś około 50 tysięcy osób. Jak poinformował cytowany przez AFP rzecznik francuskiego rządu:
„Były „żółte kamizelki”, byli ludzie ubrani na czarno, (…) którzy wzięli z ulicy sprzęt budowlany i wyważyli drzwi ministerstwa (…), a także zniszczyli dwa samochody”.
Wyraził nadzieję, że monitoring pozwoli zidentyfikować sprawców i pociągnąć ich odpowiedzialności.
Eryk Mistewicz, prezes Instytutu Nowych Mediów, na swoim twitterze napisał:
„Niesamowite. Wiadomości #France2 rozpoczęte od ataku #GiletsJaunes na biuro prasowe rządu. Podnośnikiem manifestanci sforsowali bramę. Uszkodzono samochody, powybijano szyby. Rzecznik rządu uciekł przez ogród. Czegoś takiego nie widział Paryż przez ostatnie 200 lat”.
Więcej o dzisiejszych protestach piszemy także TUTAJ.
Niesamowite. Wiadomości #France2 rozpoczęte od ataku #GiletsJaunes na biuro prasowe rządu. Podnośnikiem manifestanci sforsowali bramę. Uszkodzono samochody, powybijano szyby. Rzecznik rządu uciekł przez ogród. Czegoś takiego nie widział Paryż przez ostatnie 200 lat.
— Eryk Mistewicz (@ErykMistewicz) 5 stycznia 2019
🔴📹🇫🇷 #France: #Griveaux was exfiltrated this afternoon at the Boulevard de Grenelle because about fifteen people, some dressed in black or with, #GiletsJaunes broke the door of the ministry using a construction machine 😊 ✌pic.twitter.com/j8OUI5hCYJ
— F🏴B #GiletsJaunes (@francbonn) 5 stycznia 2019
dam/PAP,Fronda.pl