Kolejne szokujące doniesienia z Francji. Po tym, jak dziś w trakcie protestów „żółte kamizelki” podłożyły ogień przed ambasadami Szwecji oraz Tunezji i starli się z policją, wdarli się też do biura rzecznika rządu Francji Benjamina Griveauxa. Konieczna była jego ewakuacja.

W protestach we Francji uczestniczyło dziś około 50 tysięcy osób. Jak poinformował cytowany przez AFP rzecznik francuskiego rządu:

Były „żółte kamizelki”, byli ludzie ubrani na czarno, (…) którzy wzięli z ulicy sprzęt budowlany i wyważyli drzwi ministerstwa (…), a także zniszczyli dwa samochody”.

Wyraził nadzieję, że monitoring pozwoli zidentyfikować sprawców i pociągnąć ich odpowiedzialności.

Eryk Mistewicz, prezes Instytutu Nowych Mediów, na swoim twitterze napisał:

Niesamowite. Wiadomości #France2 rozpoczęte od ataku #GiletsJaunes na biuro prasowe rządu. Podnośnikiem manifestanci sforsowali bramę. Uszkodzono samochody, powybijano szyby. Rzecznik rządu uciekł przez ogród. Czegoś takiego nie widział Paryż przez ostatnie 200 lat”.

Więcej o dzisiejszych protestach piszemy także TUTAJ.

dam/PAP,Fronda.pl