Jak powinniśmy bronić zawłaszczenia symbolicznego dnia 4 czerwca 1989 r., przez jedną opcję polityczną?

Problem polega na tym, że już daliśmy sobie odebrać to, co 4 czerwca było naszym sukcesem. Przyjęło się bowiem, że naprawdę ważny był Okrągły Stół a przebieg wyborów 4 czerwca był... bez znaczenia. Tymczasem w pierwszej, demokratycznej w 35 procentach turze wyborów, głosowało 62,3 proc. Polaków, a po dwóch tygodniach w drugiej, już tylko 26 proc. W pierwszej "wybieraliśmy”, w drugiej już tylko dobierano partyjną większość. Przy czym w pierwszej,  kandydaci partyjno-rządowi otrzymali zaledwie 17 proc. poparcia, a kandydatów Komitetu Obywatelskiego poparło ponad 50% wyborców. Okrągły Stół został obalony decyzją obywateli. Ale oni tego nie wiedza i wierzą, że to elita okrągłostołowa dała im transformację. 

Ale czy nie ciąży nad 4 czerwca 1989 r., cień dogadania się solidarnościowych elit z komunistami w Magdalence?

Ciąży, ale zachowanie Polaków 4 czerwca obaliło Okrągły stół. Premierem nie został gen. Kiszczak a rząd powołała koalicja opozycji z ZSL i SD, a nie z PZPR. W konfrontacji elity okrągło-stołowej z demosem, wygrał demos i ... oddał elicie swoją wygraną. Większość aktywnych Polaków była 4 czerwca 1989 roku zwolennikami suwerennej i demokratycznej Polski. I właśnie to sobie pozwoliliśmy odebrać, mimo, iż demokratycznie wybrano praktycznie wszystkich kandydatów  „Solidarności” i tylko 5 innych kandydatów, w tym T. Liszcz z ZSL. Odebrano w ten sposób komunistom prawo rządzenia Polakami.

Elity okrągłego stołu jednak szybko starały się ten proces powstrzymać.

I przywróciły z powrotem partyjno-rządowych kandydatów z listy krajowej, aby nie zachwiać w kontraktowym sejmie swojej przewagi. O końcu komunizmu opowiada obraz niemieckiego tłumu burzącego mur berliński, i tłumy Czechów skandujących „Havel na hrad”. Polakom zmianę przyniosło (podobno) niewielkie grono uczestników Okrągłego Stołu... Smutne i nieprawdziwe...

Tkwimy więc w fałszu i zakłamaniu...

Zwolennikom III RP dokładnie o to chodzi, abyśmy nie wiedzieli co wydarzyło się 4 czerwca. Nie dajmy sobie tego odebrać. Bo poczucie klęski to źródło kompleksów, niepewności. A na tym trudno budować poczucie własnej wartości. 

 

Rozmawiał Jarosław Wróblewski