Facebook zamyka lub banuje polskie strony prawicowe i profile niektórych osób. Ma pełne prawo do tego! Facebook nie jest państwową pocztą, która ma psi obowiązek przesłać każdemu, każdy list, nie wnikając co w nim napisano.

Facebook nie jest też maglem!

Magiel pełnił w zasadzie nieco podobne funkcje, jak obecnie portale społecznościowe. Ludzie musieli tam przynieść pranie i musieli czekać. Czekając – plotkowali o tych sąsiadach, których akurat nie było. Wymieniali też poglądy i informacje o sprawach bieżących. Jednak magiel był bardziej demokratyczny, niż Facebook. Do magla wpuszczano nawet tych „zbanowanych”.

Facebook nie jest też knajpą do której każdy może wejść!

To my wszyscy daliśmy się nabrać na to, że ten portal będzie zawsze i wszędzie akceptował wszystkie nasze wypowiedzi i działania.

Niczego takiego jednak nie obiecywano. Tylko nikomu nie chce się czytać małych literek regulaminu. Akceptujemy i zapominamy. A potem jest zdziwienie i skargi, kiedy przyjdzie „kara”.

To tak, jakby właściciel knajpy napisał gdzieś tam na karcie menu, że wchodząc do lokalu – akceptujesz jego zasady. Czyli, że na przykład nie możesz głośno wołać, wykrzykiwać haseł przeciwko czemuś.

Zjadłeś zupę, czekasz na drugie danie – a tu „ban” i wypad z lokalu. Do tego zakaz na tydzień, miesiąc lub więcej. Jeśli w danym miejscu jest dobre jedzenie – przeczekasz karę i przyjdziesz znów. Może zaznajomisz się z regulaminem, może ograniczysz pewne zachowania i dalej już radośnie możesz z lokalu korzystać.

Identycznie jest, kiedy wstąpisz do „lokalu” o nazwie Facebook.

Dlatego nie ma co się skarżyć, tylko trzeba znaleźć coś w zamian. Czy zwyczajną polską – jeszcze – pocztę? Za wolno działa? A może to my za dużo chcemy innym przekazać?

Dawno, dawno temu pewien Prawdziwy Profesor, miał taki zwyczaj, że jak odbierał telefon to – słysząc „Dzień dobry” - odpowiadał - „Kłamiesz!”.

Dziś dałby rozmówcy „bana”…

Może oddzielmy ten „spam”, którym inni nas karmią, a my karmimy innych? Może nie informujmy o każdym posiłku znajomych?

To bardzo trudno sobie teraz wyobrazić, ale wiele rzeczy zrobiono wspólnie, zanim jeszcze powstał Facebook. Powstanie Warszawskie na przykład… bez telefonów komórkowych, bez nawigacji…

Może nie uwierzycie, ale NSZZ Solidarność też powstał bez portali społecznościowych i z bardzo trudnym dostępem do telefonów. Trudnym i kontrolowanym!

Dlatego nie narzekajmy na fejsa – wróćmy do starych metod porozumiewania się!

Piotr Szymanowski