Czemu Kościołom przeszkadza panteistyczny charakter tej księgi i czemu jej nie zalicza do NT skoro napisał ją Apostoł, a zarazem święty? Może można to uogólnić - czym kieruje/kierował się Kościół przy kompletowaniu Pisma Świętego i co chce powiedzieć o danej księdze jeżeli jej do niego nie włączy? 

Na pytanie nadesłane przez Czytelnika odpowiada Roman Zając - biblista i demonolog z KUL.

Pytanie postawione przez Czytelnika dotyka kwestii kanonu Pisma Świętego. Jest to temat bardzo rozległy, dlatego skupię się wyłącznie na relacji czterech ewangelii kanonicznych do ewangelii apokryficznych. Pominę natomiast wątpliwości dotyczące innych pism NT poza ewangeliami oraz proces kształtowania się kanonu.

Na początku Swego nauczania Jezus wołając: Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię (Mk 1,14), wzywał do uwierzenia w Dobrą Nowinę o tym, że Królestwo Boże jest blisko. Później św. Paweł - pisał do Koryntian: Przypominam wam, bracia Ewangelię, którą głosiłem (...), przekazałem wam na początku to, co przejąłem: że Chrystus umarł - zgodnie z Pismem - za nasze grzechy, że został pogrzebany, że zmartwychwstał trzeciego dnia, zgodnie z Pismem "(1 Kor 15,1-4). Jak z tego widać pierwotnie istniała tylko jedna przekazywana ustnie Dobra Nowina (to właśnie znaczy greckie słowo "euangellion")i dotyczyła ona zwiastowania Królestwa Bożego oraz zbawienia ofiarowanego nam przez Jezusa Chrystusa. Dlatego powinniśmy raczej mówić o jednej jedynej Ewangelii Jezusa i o Jezusie. Dopiero w II wieku po Chrystusie św. Justyn Męczennik mówi w liczbie mnogiej o "ewangeliach" odnosząc ten wyraz do (czterech) ksiąg zawierających Ewangelię. Pierwotne znaczenie ("jedna dobra Nowina") przetrwało jednak w fakcie, że nie mówi się o "Ewangelii Marka (Mateusza, Łukasza, Jana)" ale o "Ewangelii według Marka (Mateusza itd.)". Cztery Ewangelie pod poczwórnym kątem widzenia zawierają jedną Ewangelię Jezusa Chrystusa i jedną Ewangelię o Jezusie Chrystusie. Cztery Ewangelie są czterema ujęciami Dobrej Nowiny o zbawieniu. Na odmienne ujęcie każdej z czterech Ewangelii wpłynęły różne środowiska, w których powstały, różne potrzeby adresatów, różne osobowości ewangelistów i ich różne koncepcje teologiczne, które chcieli przedstawić w swoich dziełach. Już Ojcowie Kościoła II i III wieku nie mieli wątpliwości co do tego, że Kościół otrzymał cztery Ewangelie - ani mniej, ani więcej, tylko właśnie cztery.

Tacjan, ok. 160 r. Napisał "Harmonię czterech Ewangelii" zwaną "Diatessaron", co jest dowodem tego, że cztery Ewangelie i tylko cztery były powszechnie uznawane przez gminy chrześcijańskie. Warto odwołać sie do swiadectwa św. Ireneusza, zmarłego w 202 r., który żył za panowania cesarza Kommodusa (to znaczy w latach 180-193). Jego nauczyciel - Polikarp (biskup Smyrny i późniejszy męczennik) był bezpośrednim uczniem Jana Apostoła. Zatem Ireneusz żył w czasach, kiedy istniała jeszcze żywa świadomość, że apostołowie najpierw głosili Ewangelię, a dopiero później utrwalili ją na piśmie. W swoim głównym dziele "Adversus haereses" pisze, ze apostołowie najpierw głosili Ewangelię, następnie zaś z woli Bożej przekazali ją nam w Pismach, by była filarem i utwierdzeniem naszej wiary. Św. Ireneusz mówi o napisaniu czterech Ewangelii: "Tak więc Mateusz wśród Hebrajczyków w ich ojczystym języku napisał i wydał Ewangelię, gdy Piotr i Paweł głosili w Rzymie Ewangelię i zakładali Kościół. Po ich śmierci Marek, uczeń i tłumacz Piotra, przekazał nam na piśmie to, co Piotr głosił. Łukasz zaś, towarzysz Pawła, złożył w księdze Ewangelię przez niego głoszoną. Następnie Jan, uczeń Pana, który spoczywał na piersi Jego, także wydał Ewangelię za swego pobytu w Efezie".

Kilka rozdziałów dalej, w tej samej trzeciej księdze, św. Ireneusz podaje interesujący argument, dlaczego są właśnie cztery Ewangelie: "Jest jasne, że nie ma więcej ani mniej, tylko te cztery Ewangelie. Ponieważ istnieją cztery strony świata, w którym żyjemy, i cztery główne wiatry, a Kościół jest rozsiany po całym świecie. A dalej, filarem i utwierdzeniem Kościoła jest Ewangelia i Duch życia, wobec tego Kościół ma cztery filary, które ze wszystkich stron tchną nieskazitelnością i ludzi darzą życiem" (III,11,8).

No cóż... Skłonność do dostrzegania pewnej zamierzonej symboliki w ilości ewangelii moze jest trochę naiwna, ale nie ma wątpliwości, co do treści. Słowa te napisał człowiek, który z ust bezpośrednich świadków mógł słyszeć o czasach, kiedy Ewangelie nie były jeszcze spisane. Otóż już ten człowiek miał jasną i ugruntowaną świadomość, że Ewangelie apostolskie są cztery i tylko cztery. Co prawda istniały niekiedy wątpliwości na temat kanoniczności innych pism Nowego Testamentu nie widać jednak śladów, żeby któryś z wczesnych nauczycieli Kościoła przyjmował ich więcej niż cztery. Byli co najwyżej tacy, którzy odrzucali niektóre Ewangelie.

Ebionici, którzy odrzucali boskość Chrystusa posługują się tylko Ewangelią według Mateusza. Z kolei Marcjon (uważający Boga Starego Testamentu za złego demiurga) przyjmował tylko okrojoną Ewangelię według Łukasza. Poglądy te zostały jednak uznane za heretyckie.

Z II wieku pochodzi również słynny "fragment Muratoriego", zawierający katalog ksiąg Nowego Testamentu. W tekście, jaki się zachował, wspomina się tylko o Ewangeliach Łukasza i Jana, jednak Ewangelia Łukasza jest tam nazwana trzecią, zaś Ewangelia Jana czwartą, zatem nie ulega wątpliwości, że autor tego katalogu przyjmował cztery Ewangelie.Liczne starochrześcijańskie obfitują tysiące cytatów i odniesień do Ewangelii, świadcząc o tym, że już w okresie prześladowań Kościół uznawał cztery Ewangelie i żadnych innych. Warto jeszce przytoczyć Orygenesa cytowanego przez Euzebiusza z Cezarei: "Na podstawie tradycji dowiedziałem się w sprawie czterech Ewangelii, które jedynie jako niewątpliwe uznaje Kościół Boży istniejący pod niebem. Otóż pierwszą z nich napisał dawny celnik, a potem apostoł Jezusa Chrystusa, Mateusz. Wydał ją dla wiernych pochodzenia żydowskiego, a pisał w języku hebrajskim. Drugą zaś jest Ewangelia według Marka, który ją ułożył według wskazówek Piotra, i dlatego Piotr w swym Liście katolickim uznaje go za syna (...) Trzecią jest Ewangelia według Łukasza, zatwierdzona przez Pawła, a napisana dla tych, którzy wywodzą się z pogan. Ostatnią wreszcie jest Ewangelia według Jana" (Euzebiusz z Cezarei "Historia kościelna" VI,25,4-6).

Istniało oczywiście mnóstwo ewangelii apokryficznych.Czym właściwie są apokryfy? To różnorodne utwory o charakterze biblijnym, które nie znalazły się w kanonie Pisma. Ich liczba jest ogromna, podobnie jak bogactwo gatunkowe. Wiele z nich, jak na przykład tzw. Ewangelia Tomasza (odnaleziona w 1945 roku w Górnym Egipcie), zawiera elementy gnostyckie. Ewangelia ta jest bardzo krótka w porównaniu z ewangeliami kanonicznymi, ponadto nie zawiera żadnych rewelacji. Fragment "Królestwo Boże jest w was i wokół was" nie jest w sumie niczym odkrywczym, bo podobne stwierdzenie można odnaleźć w Ewangelii według św. Łukasza (17,21). Z kolei słynny logion "Rozłup kawałek drewna, a będę tam. Podnieś głaz, a znajdziesz mnie" (fragment 77) niekoniecznie musi świadczyćo panteiźmie, bo teksty ST podobnie ukazują wszechobecność Boga. Wystarczy zajrzeć do psalmów.

Większość zawartego w ET materiału jest zresztą kopią fragmentów Ewangelii uznanych przez Kościół za kanoniczne np. fragmenty 9, 16 i 44 por. z Mt 10,34, 12,31 i 13,4-8). Wiele wypowiedzi z Ewangelii Tomasza mogłoby się bez problemu znaleźć w kanonie Nowego Testamentu.

Ogólny charakter tego niezwykle chaotycznego dzieła daleko odbiega jednak od chrześcijańskiej ortodoksji. W wielu miejscach treść Ewangelii Tomasza jest zaś zupełnie niezrozumiała. Czytamy wniej na przykład: "Szczęśliwy lew, którego zje człowiek. I lew stanie się człowiekiem. Przeklęty człowiek, którego zje lew. I człowiek stanie się lwem" (fragment 7). W innym miejscu Ewangelii Tomasza z kolei jest napisane: "Kto poznał świat, znalazł trupa, a kto znalazł trupa, świat nie jest go wart" (fragment 57), a w jeszcze innym:"Rzekł Jezus: Oto poprowadzę ją, aby uczynić ją mężczyzną, aby stała się sama duchem żywym, podobnym do was, mężczyzn. Każda kobieta, która uczyni siebie mężczyzną, wejdzie do królestwa niebios" (fragment 141). Zrozumieć można to jedynie w kontekście hermeneutyki wspólnoty gnostyków, na potrzeby której powstało to pismo. Gnostycyzm był bowiem heterodoksyjną i bardzo elitarną odmianą chrystianizmu, wymagającą osobliwego wtajemniczenia oraz sekretnych inicjacji. Oczywiście przypisywanie autorstwa Tomaszowi Didymosowi, miało na celu zwiększenie rangi tego pisma. Było to podszywanie się pod autorytet apostoła, co jest cechą większości apokryfów.

Już św. Ireneusz zwracał uwagę na istnienie fałszywych ewangelii. W "Adversus Haereses" pisze :"Wyzuci z wszelkiego wstydu zwolennicy Walentyna przychodzą ze swoimi piśmidłami, chełpliwie podając, że mają więcej Ewangelii, niż jest w rzeczywistości. Posunęli się bowiem do tego stopnia zuchwalstwa, iż niedawno skleconą przez siebie księgę nazwali Ewangelią Prawdy, choć w niczym się ona nie zgadza z Ewangeliami apostołów, co więcej, nawet u nich samych nie może bez bluźnierstwa uchodzić za Ewangelię. Jeśli zatem napisana przez nich ewangelia jest ewangelią prawdy, a w niczym nie jest podobna do Ewangelii zostawionych przez apostołów, to każdy nieuprzedzony człowiek może na podstawie tekstów stwierdzić, że to już nie jest Ewangelia prawdy przekazana nam przez apostołów" (AH III,11,9). "Wprowadzili ponadto [gnostycy] niezliczoną liczbę apokryfów i pism przewrotnych, które sami sporządzili, ażeby zadziwić ludzi nierozumnych i nie znających Pism prawdziwych" (I,20,1). Bezpośrednio po tym stwierdzeniu podany jest konkretny przykład takiej opowieści, która ma zaszokować czytelników, ukazując na jakie manowce zeszli gnostycy, mianowicie autor przedstawia apokryficzną scenę o zachowaniu się małego Jezusa w szkole. Opisane zachowanie Jezusa ma świadczyć o jego niezwykłej wiedzy lub mocy, co nie zmienia faktu, że cuda małego Jezusa bywają okrutne i często w złym guście, czynione zazwyczaj nie po to, by człowiekowi pomóc, ale by go olśnić. Co prawda Ireneusz nie wymienia tytułu, ale wiemy, że scena ta znajduje się w tzw. Ewangelii Tomasza (zwanej też Ewangelią Dzieciństwa Jezusa). Chodzi oczywiście o inną Ewangelie Tomasza, niż ta odkryta w Egipcie.

Jednak, jak pisze ks. Marek Starowiejski (najwybitniejszy polski znawca apokryfów), apokryfy nie zawsze były nośnikami treści heretyckich. Wiele posiadanych przez nas utworów jest zupełnie ortodoksyjna. Starochrześcijański autor "fragmentu Muratoriego" wyraźnie odróżnia apokryfy heretyckie od apokryfów napisanych w dobrej wierze. O pierwszych pisze, że "nie wolno ich wprowadzać do Kościoła katolickiego, nie wypada bowiem mieszać żółci z miodem" (w. 66-67), zaś o apokryfie napisanym w dobrej wierze powiada tak: "Czytać go wprawdzie można, nie można go jednak podawać ludowi w Kościele ani między prorokami, których liczba została zamknięta, ani między apostołami, [których liczba też jest zamknięta] do końca czasów" (w. 77-80).

Jakie były przyczyny ich spisywania? Niektóre z ewangelii apokryficznych powstawały współcześnie albo bardzo krótko po Ewangeliach kanonicznych i w tym samym celu, co one: zbierano w nich tradycje o Jezusie będące w obiegu w środowisku, w których powstawały. Apokryfy mogły być próbą odpowiedzi - ortodoksyjnej bądź heterodoksyjnej -na pytania natury teologicznej. Mogły być także swoistą próbą egzegezy Pisma Świętego czy "uzupełnienia" tekstów kanonicznych. Niewielka liczba informacji o dzieciństwie i młodości Jezusa zawartych w Ewangeliach kanonicznych pobudzała fantazję. Owocem tej ciekawości są właśnie ewangelie apokryficzne. Pełno w nich rozmaitych szczegółów, które miały ubogacić i zapłodnić wyobraźnię chrześcijańską, dostarczając jej "dowodów" na to, że niezwykłość osoby i posłannictwa Jezusa była od samego początku doskonale odczuwalna i widoczna. Istniała tendencja, aby wyjasnić wszystkie niejasnosci i tajemnice. Każda postać pojawiajaca się chociażby tylko epizodycznie w ewangeliach kanonicznych była brana na warsztat przez apokryfistów, którzy tworzyli barwną historię tej postaci. Ewangelie apokryficzne odznaczają się często upodobaniem do opisów przesadnych i fantastycznych. Tym niemniej stanowią one interesujący wgląd w mentalność chrześcijan pierwszych wieków.

Zainteresowanym lekturą apokryfów mogę polecić ich antologie, które są ogólnie dostępne:

 

  • Starowieyski, M. [red.], Apokryfy Nowego Testamentu. T 1: Ewangelie apokryficzne, cz. 1-2, Wyd. WAM, Kraków 2003; t.3: Listy i apokalipsy chrześcijańskie, Wyd. WAM, Kraków 2001.
  • Daniel-Rops, H., Amiot, F. [wybór i oprac.], Apokryfy Nowego Testamentu; tłum. K. Borowicz, wstęp do wydania polskiego Z. Romanowiczowa, Veritas, Londyn 1955.
  • Teksty z Nag Hammadi; z koptyjskiego tłum. A. Dembska, W. Myszor, wstęp i opracowanie W. Myszor (PSP 20), Warszawa 1979.

 

mod/Kosciol.pl