Lesley Martin, aktywistka eutanazyjna, wezwała rząd Nowej Zelandii do zalegalizowania zabijania narodzonych dzieci. Powiedziała, że jej zdaniem ten proceder ma już w kraju miejsce, jakkolwiek „w ukryciu” i bez „oficjalne przyzwolenia”.

Jak podaje portal LSN, rzeczona Lesley Martin próbowała w 1999 roku zamordować własną matkę, podając jej śmiertelną dawkę morfiny, a innym razem – bez skutku dusząc ją poduszką. Została skazana na 15 miesięcy więzienia.

Wracając jednak do jej postulatów, Martin mówiła, że dzieci już są zabijane w Nowej Zelandii, bo „lekarze to współczujące osoby i potrafią dostrzec, że śmiertelnie chore dziecko cierpi”. Według jej słów, ci „współczujący” lekarze podają swoim nieletnim pacjentom zbyt wysokie dawki leków, przyspieszając w ten sposób ich śmierć.

Tym doniesieniom zaprzeczył dr David Richmond z organizacji lobbującej przeciw eutanazji w Nowej Zelandii. Jego zdaniem Martin chce przekonać opinię publiczną, że dzieci i tak są już zabijane, więc legalizacja nie będzie de facto niczym nowym.

pac/lsn