Eutanazję próbuje się przedstawiać jako coś humanitarnego, jako coś, co likwiduje ból i pomaga. Ale czyj ból w istocie ma likwidować eutanazja?

W krajach Europy Zachodniej dziś już właściwie zamiera jakakolwiek dyskusja dotycząca tego, czy eutanazja jest etyczna i czy powinno się ją przeprowadzać. Jak wynika z relacji, w Holandii wiele starszych osób wręcz... uważa za swój obowiązek odejść, gdy osiągają podeszły wiek, aby nie być obciążeniem dla swoich dzieci i wnuków.

Nowy obowiązek świata cywilizacji śmierci...

Nie taki zresztą nowy, bo chociaż w przyjmuje się, że w nowożytności terminu "eutanazja" pierwszy użył filozof Francis Bacon, termin ten występował już w starożytnej Grecji. Bacon na początku XVII wieku w dziele "The Advancement of Learning" pisał o zadaniach lekarzy, gdzie wskazywał, że powinno się do nich zaliczać łagodzenie bólu i cierpień nie tylko podczas choroby, ale także w sytuacji, gdy nie ma już nadziei na wyzdrowienie. Ułatwienie procesu agonii nie oznaczało jednak wg Bacona jawnego przyzwolenia na zakończenie życia ludzi chorych, czy starych. W starożytnej Grecji wyglądało to nieco inaczej.

Tamtejsi filozofowie, dla których w tym względzie prekursorem był Eurypides, postulowali ideę "lekkiej i szybkiej śmierci". Miało to oznaczać śmierć dobrą i bezbolesną. Eurypides zalecał przy tym starszym odbieranie sobie życia, by mogli się usunąć z drogi młodszym i nie przeszkadzać im w rozwoju.

Widać tu bardzo wyraźną paralelę między światem starożytnym, a ponowoczesnym królestwem liberalizmu, jakim bez wątpienia staje się dziś, a nawet już się stała Europa Zachodnia. Chciałoby się rzec - cóż złego we wzorowaniu się na greckich filozofach? Jednak o ile Platon i inni położyli do dziś trwałe podwaliny pod polityczny system demokratyczny, czy filozofię w wielu aspektach, jeśli chodzi o szacunek do życia i człowieka w historii Europy istotniejszy pozostaje pierwiastek chrześcijański mówiący jasno - życie ludzkie pochodzi od Boga i jest święte.

W postawie proeutanazyjnej widać wyraźnie odwrót od sfery duchowej, ku sferze materialnej. Dla współczesnego człowieka Zachodu liczy się tu i teraz, tak jakby nie wiedział, skąd przyszedł, tak jakby jutra miało nie być. Tym samym człowiek współczesny pogrążony w egoizmie łatwo zapomina, że jego życie jest świętym darem i ów dar odrzuca, odrzucając wraz z nim prawdę o Zbawieniu.

To naturalna konsekwencja - jeżeli nie ma Zbawienia, jeżeli nie ma sensu, to po cóż żyć? Rzeczywiście lepiej wtedy się usunąć się z drogi młodszym i zutylizować starość będącą jedynie niewygodą dla współczesnej zachodniej Europy. Ale czy to jest kontynent, na którym autentycznie chcemy żyć?

Jacek Robak