Berlin nie zgodził się na realizację francusko-włoskiego planu o przekształceniu strefy euro w unię polityczną. Oznacza to, że europejscy lewacy o idei budowy superpaństwa ze wspólną walutą mogą zapomnieć.

O sprawie pisze szerzej dziennik „Rzeczpospolita”. Przypomina, że dwa tygodnie temu prezydent Francji Francois Hollande zaproponował przekształcenie strefy euro w unię polityczną, poparty przez włoskiego ministra finansów Piera Carlo Padoana. Plan polegał na powołaniu budżetu dla państw strefy euro, który byłby zasilany specjalnymi podatkami i kontrolowany przez odrębny parlament. Powołano by także odrębnego ministra finansów, który prowadziłby politykę gospodarczą unii walutowej. Wszędzie obowiązywałaby jednolita pensja minimalna i takie same podatki od zysku przedsiębiorstw. Włosi i Francuzi przekonywali, jakoby był to jedyny sposób na uniknięcie powtórki z kryzysu greckiego.

Niemcy uważają jednak inaczej, więc sprawa bierze w łeb. Specjalna rada ekonomiczna przy kanclerz Angeli Merkel wyjaśnia, że plan Rzymu i Paryża jest gotową receptą na spektakularną porażkę. Chodzi ponadto tylko o jedno: o wykorzystanie Niemiec. Bogaty Berlin miałby finansować biedniejszy Paryż. Tego za Odrą nikt, oczywiście, nie chce.

Niemcy proponują w zamian zupełnie inne rozwiązanie: wyrzucanie ze strefy euro tych państw, które lekceważą zobowiązania budżetowe. „Wyjście kraju członkowskiego z Eurolandu nie może być dłużej tematem tabu. Inaczej taki kraj będzie szantażował swoich partnerów” – mówi członek wspomnianej rady przy kanclerz Merkel, Lars Feld.

Decyzja Niemiec jest dobrą decyzją dla Polski. Gdyby powołać nową unię polityczną w ramach strefy euro, to, jak obawiała się Warszawa, nasza pozycja mogłaby zostać zmarginalizowana.

bjad