„W przeszłości głosowałem na Demokratów, ponieważ byli (w większości) najżyczliwszą partią. Ale teraz stali się partią podziału i nienawiści, a więc nie mogę już więcej ich wspierać i zagłosuję na Republikanów. Teraz obserwujcie, jak rozwija się ich kampania brudnych sztuczek przeciwko mnie...” – napisał w środę na Twitterze Elon Musk. Już w poniedziałek informował swojej o decyzji głosowania na Republikanów w internetowej rozmowie.

Komentatorzy zwracali uwagę, że choć Muska trudno zaliczyć do konserwatystów, dostał się on pod obstrzał zarówno mediów liberalno-lewicowych, jak i zwolenników Partii Demokratycznej po kupnie Twittera i zapowiedzi uwolnienia popularnej platformy od cenzury. Sam Musk zamieścił na Twitterze obrazek pokazujący, jak lewica w Stanach Zjednoczonych stała się skrajna w ciągu ostatnich lat, gdy on sam, niezmiennie zachowywał poglądy na lewo od centrum. W rzeczywistości jednak w wyniku radykalizacji lewicy Musk, trzymając się swoich zasad, okazał się... centroprawicowcem.

Musk krytykował już wcześniej cenzurę w mediach społecznościowych. W poniedziałkowej rozmowie zwrócił uwagę na „skrajnie lewicową stronniczość” Twittera. Już w kwietniu biznesmen, krytykując ograniczanie wolności słowa, powiedział: „Jeśli ludzie zechcą mniej wolności słowa, poproszą rząd o ustanowienie ustaw w tym celu. Zatem wychodzenie poza prawo jest sprzeczne z wolą narodu”.

W środę z kolei na Twitterze Musk skrytykował ranking ESG, czyli ranking oceniający, czy firmy działają spełniając trzy kryteria: środowiska, społecznej odpowiedzialności i ładu korporacyjnego. Według przedsiębiorcy jest to lewicowy „szwindel” wykorzystywany przez radykałów.

Musk krytykował też permanentne zawieszenie konta byłego prezydenta Trumpa, określając je jako „głupie” i „moralnie złe” oraz zapowiadając, że gdy proces zakupu Twittera dobiegnie końca, odblokuje to konto. Jego zdaniem Twitter powinien być platformą przypominającą „rynek miasta, gdzie każdy może wyrazić swoją opinię”.

 

jjf/LifeSiteNews.com