Kanclerz Angela Merkel w dzień wyborów ma ogromny problem. Do mediów wypłynęła ekspertyza Służby Naukowej Bundestagu sporządzona jeszcze w maju. Ekspertyza wykazuje, że decyzja Merkel o wpuszczeniu do RFN setek tysięcy nielegalnych migrantów jest bardzo wątpliwa od strony prawnej.

Z ekspertyzy wynika ponadto, że rząd Merkel przez dwa w istocie unikał odpowiedzi na pytania o prawne podstawy ,,otwarcia'' granic, bardzo wątpliwych.

Zasadniczo rzecz biorąc chodzi o noc z 4 na 5 września 2015 roku. Wówczas Węgrzy zdecydowali o odwożeniu nad austriacką granicę migrantów, którzy napływają do ich kraju, chcąc dążych dalej na Zachód. Budapeszt nie radził sobie z tą wielką falą, a chcąc przestrzegać prawa międzynarodowego miał poważny problem, nie mógł bowiem wpuszczać wszystkich tych ludzi w swoje granice bezkontroli. Wiktor Orban zatem zdecydował, że imigrantami powinni zająć się ci, do których oni wędrują - Niemcy i Austriacy.

Angela Merkel po rozmowach ze swoim austriackim odpowiednikiem Wernerem Faymannem zdecydowała o przełomowym kroku: otwarciu granic dla nielegalnych przybyszów. Merkel nie zakomunikowała jednak swoich planów - po prostu zdecydowała, a potem postawiła kraj przed faktem dokonanym, gdy pociągi pełne nielegalnych migrantów wjeżdżały do Monachium.

Ekspertyza Bundestagu wskazuje, że kanclerz Merkel nie miała bynajmniej prawa zrobić tego, co zrobiła. Powinna była poprosić o zgodę niemiecki parlament, bo - przekonują - to własnie parlament musi akceptować wszystkie ,zasadnicze zmiany'' w życiu państwowym. Do rozważenia pozostawiają wszakże otwartym, czy decyzja Merkel oznaczała taką ,,zasadniczą zmianę''.

Ewentualne oskarżenie Merkel byłoby jednak bardzo trudne, bo jak prawomocnie dowieść, co jest, a co nie taką ,,zasadniczą zmianą''? Pozostaje faktem, że decyzja kanclerz w gigantyczny wręcz sposób wpłynęła na życie Niemców, generując olbrzymie koszty zajmowania się imigrantami, o rozmaitych problemach natury przestępczej nie wspominając. 

Dziś jednak Niemcy wybierają nowe władze i... według wszelkiego prawdopodobieństwa wybiorą Merkel. Symbolicznie przyznają jej więc rację, ex post wprawdzie. Co zatem z kanclerz, która obejmie wkrótce ster nawy państwowej po raz czwarty? Nie ocenią jej już zapewne niemieckie ani europejskie trybunały, a dopiero historia.

mod