Od czasu aneksji Krymu w wielu krajach graniczących z Rosją pojawiły się obawy, że spotkają podobny los. Jeśli uważnie słuchać przemówienia prezydenta Putina, ten strach nie wydaje się całkowicie bezpodstawny – pisze na łamach niemieckiego wydania Focus Wilfried Jilge, ekspert programu badań nad Rosją, Europą Wschodnią i Azją Środkową w Centrum Roberta Boscha Niemieckiego Towarzystwa Polityki Zagranicznej.

„Putin koncentruje się na prestiżu polityki zagranicznej oraz tworzeniu legend, aby wzmocnić swoją władzę w kraju i poza nim. Promując ideę »ruskiego świata prawosławnego« poza granicami kraju neutralizuje niezależność państw sąsiednich, w szczególności Ukrainy, której stabilizacja byłaby niebezpieczna dla niego”

– pisze Jilge.

Nie jest przypadkiem, że polityczni stratedzy Kremla wyznaczyli datę wyborów prezydenckich 18 marca, w czwartą rocznicę przyłączenia Krymu, ponieważ w swojej kampanii wyborczej Putin opierał się na ideologicznych i geopolitycznych argumentach leżących u podstaw aneksji. Putin do dziś usprawiedliwia aneksję Krymu, używając pojęcia fikcyjnego „ruskiego świata”, zgodnie z którym „braterski naród ukraiński” musi być w sferze wpływów Rosji – pisze ekspert.

W swoim przemówieniu poswięconym rocznice przyłączenia Krymu, Putin wyznaczył Rosję jako kraj patronacki dla swoich „rodaków”, w szczególności w krajach tzw. rosyjskiej „Bliskiej zagranicy”, sugerując istnienie dużej rosyjskiej cywilizacji, która musi być chroniona przed światem zewnętrznym, czyli przed Zachodem.

„W tym sensie Putin w swoim przemówieniu do narodu postawił znak równości między Związkiem Radzieckim a »Rosją sowiecką« i żałował utraty ludności i terytorium państwa. Przede wszystkim jednak zakwestionował legalność granic państw, które powstały po rozpadzie ZSRR”

– wyraził swoje obawy Wilfried Jilge.

Teza Putina o tzw. „jednym narodzie” jest oświadczeniem autorytarno-imperialnym i nie ma nic wspólnego z nastrojami, które można dziś zaobserwować w ukraińskim społeczeństwie. Fakt, że Putin powtórzył tę tezę do niedawna, może oznaczać, że Kreml będzie nadal destabilizował Ukrainę – czytamy w artykule.

„Postępująca dzięki udanym reformom, integracja Ukrainy ze strukturami UE jest nie do zaakceptowania dla Moskwy. Ponieważ stabilna, prosperująca demokratyczna Ukraina może stać się atrakcyjnym kontr-modelem autokracji Putina w oczach niektórych Rosjan i zagrozić własności skorumpowanych oligarchów popierających Kreml”

– pisze ekspert programu badań nad Rosją, Europą Wschodnią i Azją Środkową.

dam/Focus.de, tłum. Jagiellonia.org