Kluczowym problemem nie jest redukcja emisji w krajach, które są pomijalnie małymi emitentami jak Polska, ale systemowe rozwiązania, skierowane w stronę państw najbardziej przyczyniających się do wzrostu emisji CO2 - stwierdza Jakub Wiech, zastępca redaktora naczelnego Energetyka24.com. Przypomnijmy, ekoterroryści z organizacji Greenpeace chcą, by Polska zrezygnowała z węgla do 2030 roku.

Nie jest to realne. Po pierwsze, wchodzą tu w grę koszty. Przypomnę, że tak naprawdę trudno oszacować kwotę potrzebną do tego, by sfinalizować projekt odejścia od węgla do 2030 roku. Plan polityki energetycznej Polski do 2040 roku, zakładający, że udział węgla będziemy minimalizować (ale nie do ostatecznego wygaszenia naszych mocy węglowych), zakłada, że potrzeba do tego 400 mld zł na przestrzeni następnych 20 lat. A i wtedy nie damy rady wyrzucić węgla z "miksu energetycznego". Trudno więc założyć, ile pieniędzy trzeba by wydać na to, by "wyjść" z węgla do 2030 roku.

Druga sprawa to techniczne możliwości. Tak naprawdę nie wiadomo, czym węgiel zastąpić w tym czasie. Nie możemy oprzeć się na źródłach odnawialnych ze względu na to, że są niestabilne. Nie mamy też rozwiniętej technologii magazynowania energii, więc nie jesteśmy w stanie zbudować stabilnego systemu. Polska byłaby zdana albo na kolosalne importy energii, niebezpieczne dla naszego systemu energetycznego, albo na inwestycję w moce gazowe, które spełniają wymagane standardy emisyjności. Jesteśmy tu w pewnym "klinczu" technologicznym, więc ten projekt nie jest możliwy do zrealizowania. Z tych powodów nie jesteśmy w stanie nawet myśleć o takim postulacie jak rezygnacja z węgla do 2030 roku - mówił ekspert na antenie Polskiego Radia 24.

mor/PR24/Fronda.pl