Portal Fronda.pl: Wizyta prezydenta Andrzeja Dudy w Chinach skłania do postawienia pytania o najważniejsze interesy, które Polska może zrealizować wespół z Chinami. Na czoło wysuwają się chyba interesy ekonomiczne?

Dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas*: Polska ma interesy w stosunkach z Chinami w różnych wymiarach stosunków międzynarodowych, nie tylko w wymiarze gospodarczym. Skupienie uwagi na tym właśnie aspekcie jest tradycyjnym podejściem polskiej strony, podtrzymywanym w dużym stopniu siłą bezwładu przez MSZ od kilkudziesięciu lat. Wynika to jeszcze z czasów bloku wschodniego, gdy PRL nie mogła rozwijać wskutek zakazu przez Związek Sowiecki innych stosunków z Chinami, niż gospodarcze i kulturalne, w ograniczonym, oczywiście, stopniu. Dziś swobodna polska polityka zagraniczna powinna się zajmować się Chinami dużo szerzej, także w innych aspektach. Oczywiście w wymiarze politycznym i wojskowym nie kosztem naszej przynależności do NATO.

Część prawicowych komentatorów przekonuje, że gospodarcze zbliżenie z Chinami, do którego kluczem miałby być lansowany od kilku lat przez Chińczyków projekt Jedwabny Szlak 2.0, jest sposobem na większą niezależność Polski i jej uniezależnienie od wpływów Moskwy oraz Berlina.

To są fantazje geopolityczne. Polska nie jest zależna od Rosji. Po zachodniej stronie swojego terytorium mamy wielu partnerów. To choćby, za Oceanem, Stany Zjednoczone. Współpraca gospodarcza Polski z USA jest za mała, ale i tak znacząca, a współpraca polityczna i wojskowa szybko się rozwija. Nie trzeba szukać ratunku w Chinach dla nieistniejącej beznadziejnej sytuacji Polski. Przekonanie, że Polska jest ściśnięta między Rosją a Niemcami, to w przybliżeniu – ale też nie do końca – trafny opis sytuacji z lat 30. ubiegłego wieku, ale nie wieku XXI.

Zainteresowanie Polski projektem Jedwabnego Szlaku jest jednak bezsprzeczne – i chyba słusznie. Na ile prawdopodobne jest wyciągnięcie z tego projektu znaczących korzyści i jak bardzo znaczące mogłyby być?

Chińskie władze proponują dwa osobne przebiegi, lądowy i morski. Lądowy wiedzie najpierw przez Chiny, Kazachstan i Iran, omijając Rosję, a potem przez Turcję, Bałkany i Europę Środkową do Zachodniej. Otóż ten szlak omija Polskę. Na oficjalnej mapie pokazanej przez chińską agencją prasową, szlak przebiega przez kraje z nami sąsiadujące, w szczególności Czechy i Niemcy, gdzie się kończy. Podobnie trasa morska: to nieuniknione, bo Polska ma dostęp tylko do Morza Bałtyckiego w głębi Europy, a porty, do których prowadzą krótsze trasy morskie z Chin, to porty śródziemnomorskie. Nowy morski Szlak Jedwabny ma przebiegać najpierw przez Morze Południowochińskie, potem przez Ocena Indyjski, Morze Czerwone, Kanał Sueski, Morze Śródziemne do portów włoskich, skąd już lądem powiedzie do Niemiec, gdzie spotkają się oba przebiegi, morski i lądowy, tworząc wielką pętlę.

Gdzie więc Polska dostrzega swoją szanse?

Polska mogłaby skłaniać Chiny do tego, aby szlak lądowy miał przynajmniej odnogę przez Polskę. Zresztą coś w tym rodzaju już nastąpiło, choć bez tak ambitnej nazwy jak nowy Szlak Jedwabny. Otóż przez Polska przebiega jedna z potencjalnie najważniejszych na świecie linii kolejowych, z Chin przez Rosję, w tym Syberię (na Dalekim Wschodzie jest to odnoga kolei transsyberyjskiej do Chin, w szczególności do Pekinu). Dalej z Rosji trasa wiedzie przez Białoruś i Polskę do Niemiec i innych państw Europy Zachodniej. Przewozy towarów tą linią kolejową są już widoczne, choć jeszcze nie bardzo duże. Polska mogłaby korzystać z dalszego rozwoju tej trasy, pod warunkiem, że nie będzie ekonomicznych i pozaekonomicznych przeszkód ze strony Rosji. Niestety, teraz Rosja jest nieprzewidywalna i nieprzychylna wobec NATO i Unii Europejskiej. Moskwa ma też pogarszające się stosunki z Chinami, choć wciąż stosunkowo dobre.

A gdyby Rosja nie stawiała przeszkód?

Gdyby polityka Rosji nie przeszkadzała, to wtedy taki krótszy szlak kolejowy, o którym powiedziałem, przez Rosję i Polskę, mógłby kwitnąć. Jego wielką zaletą jest to, że już istnieje na całej długości, podczas gdy szlak przez Kazachstan i Iran musiałby być na długich odcinkach dopiero zbudowany, w trudnym terenie, i to wielkim kosztem. Jeśli chodzi o morskie przewozy, to polskie porty mogą być atrakcyjne do przeładunków towarów z Chin do Europy Środkowej lub odwrotnie. Polskie porty na Bałtyku mają duże zalety. W szczególności port gdański jest jednym z najgłębszych portów całej Europy, mogąc przyjmować bardzo duże statki handlowe. Port gdański jest jednak na tyle daleko na wschód Europy, że nie będzie bazą przeładunkową dla handlu pomiędzy Chinami a Europą Zachodnią.

Rozmowy prezydenta Andrzeja Dudy w Chinach dotyczyły także budowy elektrowni atomowej w Polsce. Jakie są tło i cel tego planu?

Inwestycje i współpraca technologiczna mogą być jeszcze ważniejsze od handlu. Prezydent Andrzej Duda rozmawiał z władzami Chin o możliwym wykorzystaniu w Polsce modelu współpracy chińsko-francuskiej w dziedzinie energetyki jądrowej. Trzeba dodać, że bardzo ważne przedsięwzięcie chińsko-francuskie w dziedzinie budowy elektrowni jądrowych będzie miało miejsce w Wielkiej Brytanii. Jest więc także trzecia strona wielkiego porozumienia. W Wielkiej Brytanii na początek zostanie zastosowana francuska, a później chińska technologia. Rzecz będzie finansowana głównie przez Chiny. Ten model mógłby być wykorzystany w Polsce. Mogłoby być to dosłowne powtórzenie rozwiązania tego trójstronnego francusko-chińsko-brytyjskiego. Na początek francuska technologia elektrowni jądrowych i chińskie finansowanie, które rozwiązałoby problem braku gotowych funduszy na budowę w Polsce. Polski rynek, a być może także rynek krajów sąsiednich, potrzebuje nowych elektrowni. Energetyka węglowa w Polsce jest bardzo zużyta technologicznie, wymaga wielkich nowych inwestycji, a przy tym coraz trudniej o finansowanie przedsięwzięć energetycznych z użyciem węgla i innych paliw kopalnych. Powodują to nacisk międzynarodowy na ochronę klimatu i prawo Unii Europejskiej w tej dziedzinie. Mówiąc o przedsięwzięciach, mam na myśli zarówno same elektrownie węglowe jak i kopalnie węgla, które będzie w Polsce coraz trudniej budować niezależnie od innych przeszkód. Wprowadzenie pewnego procenta (20 – 30 proc.) energetyki jądrowej w stosunku do całości potencjału energetycznego, jest absolutnie konieczne, a na dodatek przyniosłoby Polsce wielki technologiczny i naukowy skok naprzód.  

Dr Gregorz Kostrzewa Zorbas - wykładowca Wojskowej Akademii Technicznej, publicysta tygodnika "wSieci"