Portal Fronda.pl: Rosjanie oficjalnie ogłosili, że ich samolot został zniszczony w wyniku ataku terrorystycznego. W odpowiedzi na ten akt terroru zwiększą teraz swoje zaangażowanie w Syrii?

Andrzej Talaga*: Rosjanie wiedzieli o tym już dużo, dużo wcześniej. By to ogłosić czekali jednak na odpowiedni moment. Putin obawiał się, że ogłoszenie, iż Rosja stała się celem ataku terrorystycznego może wywołać duże problemy wewnętrzne. Atak nie został przewidziany, a był przecież bezpośrednim skutkiem zaangażowania Rosji w Syrii.

Rosjanie nie mogą zwiększyć znacznie swojego zaangażowania w Syrii z powodów praktycznych. Nie mają więcej samolotów tego typu, który jest tam potrzebny. Musieliby ponadto otworzyć drugą bazę, co jest ryzykowne ze względu na ograniczoną kontrolę, jaką sprawuje Assad na terytorium syryjskim. Wydaje się, że nie będzie jakichś widowiskowych operacji rosyjskich w odwecie za ten atak, a jedynie dalszy ciąg nalotów.

A co może się zmienić w rosyjskiej polityce zagranicznej?

Politycznie będzie można to wykorzystać. Rosja stanie w tym samym szeregu państw, co Francja, Wielka Brytania, Hiszpania i Stany Zjednoczone, państw doświadczonych przez międzynarodowy terroryzm Państwa Islamskiego lub jego poprzedników. W ten sposób będzie mogła wybielić swoje postępowanie na Ukrainie, co jest groźne dla Europy Środkowej i Wschodniej. Wszystko w rękach państw zachodnich, które albo zaakceptują rosyjskie włączenie się do koalicji antyterrorystycznej w zamian za koncesje na Ukrainie, albo nie. Na razie nie akceptują. W Syrii jednak Rosja może być przydatna. Może przestać bombardować cele inne niż Państwo Islamskie, a wówczas udział ponad 20 samolotów rosyjskich w niszczeniu ISIS będzie miał znaczenie. Putin ma świetne uzasadnienie: skoro Państwo Islamskie dokonało ataku na nasz samolot, to kierujemy nasze ataki wyłącznie przeciwko Państwu Islamskiemu. Nie spodziewam się jednak niczego więcej, żadnej operacji lądowej ani zwiększenia liczby samolotów.

Barack Obama powiedział w poniedziałek, że nie bierze pod uwagę zorganizowania amerykańskiej operacji lądowej przeciwko ISIS. Obecna taktyka, polegająca wyłącznie na nalotach bombowych, wystarczy?

Same naloty nie wystarczą, ale Państwo Islamskie można osłabić na tyle, by inne siły mogły się z nim rozprawić. Na przykład armia iracka, bojówki syryjskie czy wojsko kurdyjskie w północnym Iraku. To realne siły, które potrafią walczyć, mają po temu zaplecze i motywację. Oznaczałoby to, że po stronie interweniujących sił zachodnich nie będzie strat ludzkich. Spodziewam się rozwoju sytuacji w tym kierunku: intensywniejszych bombardowań, niszczenia całych gałęzi przemysłu kluczowych dla ISIS, tak, by odciąć je od źródeł finansowania. Dochodzi do tego powolna ofensywa lądowa, taka, jaka miała ostatnio miejsce w Sindżarze, gdzie działały siły irackie. W Syrii będzie trudniej, bo nie widać tam podobnych sił. Jednak już samo odebranie Państwu Islamskiemu północnego Iraku, przede wszystkim Mosulu, byłoby bardzo poważnym ciosem dla jego prestiżu, siły militarnej i siły ekonomicznej. Tak więc dalsze naloty, dalsze operacje sił specjalnych (bo one już mają miejsce), dalsze zbrojenie sił lokalnych i stopniowe duszenie ISIS krok po kroku.

Zachód przyjmie rosyjską ofertę i dopuści Putina do bliższej współpracy w zakresie zwalczania światowego dżihadu?

Zależy, jak będzie miało to wyglądać. Jeżeli miałoby to dotyczyć tylko Syrii, to tak. Rosja jest realną siłą na terenie tego kraju i może wspomóc wysiłki zachodnie. Natomiast jeżeli będzie to rozwiązanie szerokie, pewnego rodzaju nowy rozdział stref wpływów czy całościowe uregulowanie wzajemnych stosunków, w tym sprawy sankcji gospodarczych, to nie. Zachód chyba tego nie chce, nie jest na to gotowy. Uczciwie patrząc na sprawę , to Rosja także jest państwem terrorystycznym, tak samo ma akty terroru na swoim sumieniu, jak choćby zestrzelenie samolotu malezyjskiego i całość działań na wschodniej Ukrainie. Amerykanie nie są gotowi na takie szerokie otwarcie. Nie słychać by chcieli rozmawiać z Rosjanami na przykład o powstrzymaniu dyslokacji baz logistycznych w Polsce czy innych krajach Europy w zamian za pomoc w Syrii.

Dodatkowo, rosyjska pomoc w Syrii nie jest szczególnie znacząca. Rosjanie mają tam po nieco ponad 20 samolotów i śmigłowców, trochę sił lądowych do osłony baz pod ataki lotnicze. Gdyby Amerykanie przerzucili jeszcze dwa dywizjony lotnicze, to całkowicie przytłoczyliby Rosję swoją przewagą. Mają do tego odpowiednie środki. Rosjanie mogą natomiast sporo zaoferować politycznie. Mają wpływ na reżim syryjski. Jak dotąd mówią, że będą bronić Baszara Asada z całą siłą, ale wydaje się, że w zamian za jakieś ustępstwa mogliby go poświęcić, choć z zagwarantowaniem władzy jego obozowi. Taka opcja wydaje się do zaakceptowanie dla Zachodu. Popatrzmy, czy to nie pójdzie w tym kierunku. 

*Andrzej Talaga - ekspert ds. bezpieczeństwa, dyrektor ds. strategii Warsaw Enterprise Institute