Aktywiści, którzy przeprowadzili w czwartek "spontaniczną akcję" w Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych w Warszawie, usłyszą zarzuty. W związku z zajściami w siedzibie Lasów Państwowych policja zatrzymała wczoraj 2 osoby. 

"Do policyjnego aresztu trafiły jeszcze dwie osoby. Jedna z nich odpowie za naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza, a druga – za bezprawne wywieranie wpływu na czynności funkcjonariuszy"- tłumaczyła w rozmowie z PAP podkom. Edyta Wisowska, oficer prasowa z Komendy Rejonowej Warszawa III.

Przed komendą policji przy ulicy Opaczewskiej zebrali się ekolodzy, by wyrazić sprzeciw wobec zatrzymania. Uczestniczka protestu Aleksandra Markowska uważa, że funkcjonariusze przesadzili z reakcją.

– Zarówno reakcja policji na protest jak i postawione oskarżenia są nieadekwatne do sytuacji – uważa Aleksandra Markowska. Ekolodzy żądają wycofania się szefa Lasów Państwowych z decyzji pozwalającej na wycinkę 2/3 powierzchni puszczy. Aktywiści postulują też wycofanie harwesterów, a także zaprzestanie sprzedaży drewna z puszczy. Zdaniem ekologów, walka z kornikiem drukarzem ma być zasłoną dla komercyjnej eksploatacji lasu. 

yenn/PAP, Fronda.pl