Na kogoś takiego jak Ebrahim B. eksperci ds. terroryzmu czekali długo. Były niemiecki dżihadysta dystansuje się od Państwa Islamskiego i pozbawia złudzeń potencjalnych bojowników. Dziś w Celle rozpoczyna się jego proces.

Ebrahim B. chciał być bohaterem. Prokuratora federalna jest zdania, że rzeczywiście był gotowy poświęcić dla Państwa Islamskiego (PI) swoje życie. Tyle, że się rozmyślił. Bohaterem mimo to może zostać. Bo publicznie mówi o okrucieństwie, o brutalności PI. Bo publicznie dystansuje się od niego. Bo publicznie sypie piasek w propagandowe tryby islamskich terrorystów i być może powstrzyma w ten sposób innych od wkroczenia na drogę radykalizacji.

26-letni Ebrahim B. z Wolfsburga jest jednym z blisko 260 niemieckich dżihadystów, którzy wrócili z Syrii do Niemiec, ale pierwszym, który w wywiadzie dla publicznych mediów ("Sueddeutsche Zeitung" oraz rozgłośni WDR i NDR) zdemaskował iluzje, którymi karmi potencjalnych bojowników Państwo Islamskie. A siła przyciągania PI nadal jest ogromna. Niemieckie urzędy zakładają, że na dżihad wyruszyło ponad 700 Niemców. Zdaniem innych, chociażby psychologa i eksperta ds. islamu Ahmada Mansoura, w szeregach PI walczy wręcz około dwóch tysięcy niemieckich dżihadystów.

Zasiać wątpliwości

Eksperci ds. terroryzmu długo mieli nadzieję, że pojawi się ktoś taki jak Ebrahim B. Także Peter Neumann. Badacz ekstremizmu z londyńskiego King's College liczy na to, że młody wolfsburczyk zachęci do mówienia innych. – Wielu powracających z Syrii jest pozbawionych złudzeń. Chętnie by opowiedzieli swoją historię, ale boją się konsekwencji – uważa Neumann. Odarci z iluzji byli bojownicy PI, tacy jak Ebrahim B., mogą zasiać u potencjalnych sympatyków PI ziarno wątpliwości.

– Ważne, żeby ludzie, którzy rozważają wyjazd do Syrii, stawiali sobie krytyczne pytania. Mówi się o nich zazwyczaj tak, jakby każdy, kto decyduje się na walkę w szeregach PI, był szczęśliwy z tego powodu, w pełni zmotywowany, nie miał żadnych wątpliwości i był całkowicie przekonany do ideologii PI – tłumaczy londyński ekspert. Ktoś taki jak Ebrahim B. burzy ten mit „determinacji” i „zwartych szeregów”. Islamiści z PI są tego jak najbardziej świadomi. Poświadczają to cytowane przez NDR zeznania drugiego z oskarżonych Ayouba B.: „Dla PI jestem zdrajcą. Gdyby mnie złapali, zarżnęliby mnie. Powiedzieli, że żaden z wolfsburczyków nie może wrócić do domu, bo zniszczy tam całą propagandową robotę”.

Grupa z Wolfsburga

Ebrahim B. i Ayoub B. należą do blisko dwudziestoosobowej grupy młodych ludzi z Wolfsburga, którzy od 2013 roku wyjechali do Syrii. Wszyscy ulegli indoktrynacji niejakiego Yassina Oussaifiego. Dopóki nie zakazano mu tam wstępu, w meczecie DiTiB w Wolfsburgu gromadził wokół siebie młodych mężczyzn – i przemawiał im do sumienia, opowiada Ebrahim B.: „Jak możesz spokojnie spać, kiedy młodzi muzułmanie umierają właśnie z głodu a kobiety są gwałcone?”.

Oussaifi potrafił też kusić potencjalnych bojowników PI „drogimi samochodami i czterema żonyami. Agitatora Oussaifiego nie ma już w Wolfsburgu. Jest dziś ponoć wysoko postawionym sędzią szariackim w PI.

Także ekspertka ds. islamskiego terroryzmu Susanne Schröter z Frankfurtu jest zdania, że tacy pozbawieni złudzeń byli bojownicy PI jak Ebrahim B. i Ayoub B, są bardzo ważnymi aktorami w walce z falą szykujących się do wyjazdu do Syrii dżihadystów. – Ludzie, którzy chcieli walczyć a wylądowali w myjni samochodowej. Młode kobiety, które chciały znaleźć księcia z bajki a zostały prostytutkami. Albo ludzie, których odstraszyło deptanie praw człowieka.

eżeli by opowiedzieli, czym naprawdę jest Państwo Islamskie, na upiększonym propagandowo obrazie PI pokazałyby się brzydkie plamy – mówi Susanne Schröter. Jednocześnie rozumie, dlaczego właśnie młodych ludzi tak bardzo przyciąga dżihad. – Mowa o wielkim projekcie, który z boskim przyzwoleniem radykalnie zmieni świat. Projekcie, który potrzebuje każdego – tłumaczy Schröter siłę przyciągania propagandy PI.

Samobójca albo bojownik

W końcu maja 2014 Ayoub B. i Ebrahim B. lecą do Turcji. Przez granicę przedostają się do Syrii i trafiają do obozu w Dżarabulus. Tam muszą oddać paszporty i telefony. Muszą też podjąć decyzję: chcą być terrorystami-samobójcami czy bojownikami. Ayoub B. chce być bojownikiem. Ebrahim B., jak głosi akt oskarżenia, chce być terrorystą-samobójcą. Razem z 50 innymi potencjalnymi samobójcami idzie później do Iraku – w grupie jest inny młody człowiek z Wolfsburga, który „najwyraźniej nie może doczekać się śmierci”. Niemieckie władze wychodzą z założenia, że w Syrii i Iraku zginęło ponad 90 niemieckich dżihadystów. Wśród nich co najmniej siedmiu z Wolfsburga.

Ebrahim B. opowiada o paranoi w PI, o wszechobecnym strachu przed szpiegami. Także jego uważano przez jakiś czas za szpiega. Dla zastraszenia został zamknięty w zakrwawionej celi, później wrzucono do niej pozbawione głowy ciało. Po niespełna trzech miesiącach od opuszczenia domu, w końcu sierpnia 2014 Ebrahimowi B. udaje się ucieczka. Uważa się za neofitę. W wywiadzie mówi zdania typu: „wolę więzienie w Niemczech niż wolność w Syrii” albo „Państwo Islamskie nie ma nic wspólnego z islamem”.

Matthias von Hein / Elżbieta Stasik - DEUTSCHE WELLE