Szef Rady Europejskiej Donald Tusk będzie w środę w Warszawie zeznawał jako świadek w śledztwie dotyczącym współpracy Służby Kontrwywiadu Wojskowego z rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa. Przesłuchanie ma rozpocząć się w południe w Wydziale ds. Wojskowych Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Tusk rano wyruszył z Sopotu do Warszawy pociągiem. W drodze na dworzec kolejowy w Sopocie byłemu premierowi towarzyszyła spora grupa dziennikarzy, z którymi były premier chętnie dyskutował.

"Będziemy wyjaśniali wszystkie kwestie dotyczące procedur, natomiast co do politycznej oceny pracy służb polskich w tamtym czasie, nie mam żadnych, najmniejszych zastrzeżeń" – powiedział Tusk dziennikarzom, którzy towarzyszyli mu w drodze z sopockiego mieszkania na dworzec kolejowy. Spytany, czy uważa, że sprawa ma charakter polityczny, były premier odparł, że byłby chyba wyjątkiem w całej Polsce, gdyby zaprzeczył.  

"Nie mam wątpliwości, że to jest element politycznej nagonki, zresztą jej autorzy tego tak naprawdę nie ukrywają" – dodał Tusk.

Na Dworcu Centralnym w Warszawie, dokąd zmierza były premier, mają się odbyć pikiety zarówno jego zwolenników, jak i przeciwników.

Przedmiotem śledztwa, w którym ma zeznawać Donald Tusk, jest „przekroczenie uprawnień przez członków kierownictwa Służby Kontrwywiadu Wojskowego”. Chodzi o podjęcie współpracy ze służbą obcego państwa, w tym przypadku rosyjską FSB, bez wymaganej zgody Prezesa Rady Ministrów. Przestępstwo przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariusza publicznego jest zagrożone karą do trzech lat więzienia.

W ramach śledztwa takie zarzuty postawiono byłym szefom SKW - generałom Januszowi Noskowi i Piotrowi Pytlowi. Trzeci podejrzany to Krzysztof D., były dyrektor gabinetu szefa SKW. Ze względu na niejawny charakter śledztwa, prokuratura nie podaje żadnych szczegółów. Wiadomo jedynie, że zarzuty dotyczą zdarzeń z lat 2010-2013. Natomiast byli szefowie SKW - według mediów – odmówili składania wyjaśnień, a całą sprawę oceniają jako polityczny odwet.

W ostatnich miesiącach media podawały różne informacje na temat szczegółów umowy między SKW a FSB. Według TVN i „Gazety Wyborczej”, sprawa dotyczy umowy z 2010 roku, którą SKW miała zawrzeć z rosyjskimi służbami specjalnymi. Miała ona być związana z koniecznością wycofania z Afganistanu polskiego kontyngentu wojskowego, dla którego droga powrotna prowadziła przez teren Rosji.

„Gazeta Polska Codziennie” podawała z kolei, że „pod lupą śledczych znalazły się między innymi wizyty Rosjan w siedzibie SKW oraz delegacje gen. Janusza Noska oraz Piotra Pytla w Rosji”.

„Według świadków, przebywający w Polsce funkcjonariusze FSB mieli możliwość swobodnego poruszania się po siedzibie SKW, a na służbowym parkingu stał ich samochód, którego nie sprawdzono m.in. pod kątem urządzeń szpiegowskich. Takich przywilejów nie mieli oficerowie SKW, którzy podczas wizyty w Rosji byli pod stałą obserwacją i kontrolą FSB” – pisał dziennik.

Pierwotnie Donald Tusk miał zeznawać jako świadek w warszawskiej prokuraturze 15 marca. Jednak ze względu na wystąpienie w Parlamencie Europejskim w Strasburgu, szef RE nie przyjechał do stolicy.

Tym razem Donald Tusk stawi się w prokuraturze, a na Dworcu Centralnym, gdzie ok. godz. 10.40 przyjedzie pociąg byłego premiera, zbiorą się zarówno jego przeciwnicy, jak i zwolennicy. Pierwsi – głównie członkowie Klubu Gazety Polskiej – zapowiadają swoją pikietę jako powitanie „przyjaciela Merkel”. Natomiast sympatycy byłego szefa PO organizują wydarzenie pod hasłem „Chodźmy z Tuskiem”.

„PiS zrobił Donaldowi Tuskowi prezent na 60. urodziny i postanowił złożyć mu życzenia, ale miejsce wybrał nie najlepsze - w prokuraturze. My chcemy zaśpiewać »Sto lat« jak tylko przyjedzie na Dworzec Centralny!” – piszą zwolennicy byłego premiera.

emde/tvp.info