Lekarze bez granic (MSF) podali, że w piątkowy wieczór po ataku dokonanym przez dżihadystów w prowincji Aleppo do ich ośrodka trafiła czteroosobowa rodzina. Wszyscy mieli poparzenia, pęcherze i poważne problemy z oddychaniem.

- Choć nie mamy w laboratorium sprzętu, który mógłby dostarczyć pewnego dowodu na użycie broni chemicznej, rodzina, która ucierpiała, miała symptomy wskazujące na kontakt z tym rodzajem broni - wyjaśnił Pablo Marco kierujący misją MSF w Syrii.

Z kolei członkowie organizacji Syryjsko-Amerykańskie Stowarzyszenie Medyczne podali, że w jednym ze szpitali pojawiło się 50 cywilów cierpiących od wielu dni na poparzenia, infekcje skóry i oczu oraz trudności z oddychaniem.

Eksperci współpracujący z organizacją wysłani w miejsce ataku stwierdzili, że co najmniej połowa z kilkudziesięciu pocisków, jakie spadły na domy, zawierała gaz musztardowy.

MT/TVN24.pl