Skandaliczne zachowanie i wykorzystanie spowiedzi do spowodowania skandalu potępił biskup płocki Piotr Libera. W związku z nagraniem i opublikowaniem treści spowiedzi wydał we wtorek specjalny komunikat. Przypomniał w nim, że takie działanie jest zwykłą profanacją, taką samą jak zbeszczeszczenie Najświętszego Sakramentu.

- Traktowanie sakramentu pokuty i pojednania jako zwykłego środka takiej czy innej nieuczciwej, cynicznej i podstępnej gry, mającej na celu uderzenie w spowiednika, można przyrównać do podnoszenia ręki na Najświętszy Sakrament – napisał bp Libera przypominając, że sprawca czynu zaciągnął na siebie ekskomunikę samą mocą popełnienia czynu.

- Należy zdecydowanie powiedzieć, że wszelkie formy profanowania owej świętości zasługują na ostre i bezwzględne potępienie – czytamy w oświadczeniu.

Udający penitenta dziennikarz przyszedł w sobotę do kościoła w Sońsku, miejscowości w diecezji płockiej, niedaleko Ciechanowa. Polował na księdza proboszcza. Ten jest doktorem teologii pastoralnej, do niedawna był wykładowcą płockiego seminarium. Dziennikarz chciał go "przeegzaminować" i skompromitować. Niestety – ubolewa redakcja - "miejsce w budce zajął wikariusz", co znacznie umniejszyło rangę prowokacji.

Dziennikarz, który przedstawił się jako ksiądz, twierdzi, że wyspowiadał się młodemu wikaremu z molestowania seksualnego nieletniej dziewczyny podczas letniego obozu. Spowiednik, jak opowiada, miał mu zadać za pokutę odmówienie Psalmu 131 i "powiedział coś o wielkiej radości Pana Boga z powodu powrotu na drogę świętości".

"Fakty i Mity" - tygodnik, którego redaktorem naczelnym jest były ksiądz katolicki Roman Kotliński - zarzuciły duchownemu (w numerze z 17 września) zadanie zbyt łagodnej pokuty.

Gazeta twierdzi ponadto, że dziennikarz, podszywając się pod penitenta "nie miał zamiaru urazić niczyich uczuć religijnych". Postanowił sprofanować sakrament spowiedzi tylko po to, aby udowodnić, że Kościół daje za molestowanie pokutę w postaci psalmów.

 

AJ

/