Obraz po wczorajszym zebraniu struktur regionalnych Platformy Obywatelskiej przypomina krajobraz po trzęsieniu ziemi. Prezydent Warszawy, Hanna Gronkiewicz-Waltz zdymisjonowała dwóch swoich zastępców, sama jednak wciąż nie poczuwa się do winy w związku z aferą reprywatyzacyjną, mało tego, okazuje się, że jest najlepszym prezydentem Warszawy i jedyną osobą, która chciała zrobić cokolwiek z "dziką reprywatyzacją".

Warszawiacy chyba jednak nie podzielają zdania prezydent stolicy ani jej partii. Stowarzyszenie "Oburzeni" złożyło wniosek o referendum ws. jej odwołania i czeka na odpowiedź stołecznego ratusza. Sprawę komentował również wicepremier Jarosław Gowin w radiowej Trójce.

"Gdyby dymisje w stołecznym ratuszu nastąpiły kilka miesięcy temu, może przekonałoby to opinię publiczną. (…) Dziś wygląda to na ucieczkę do przodu. Hanna Gronkiewicz-Waltz nie uniknie od osobistej, politycznej odpowiedzialności za to, co działo się w Warszawie"- powiedział minister nauki i szkolnictwa wyższego. Odniósł się również do kwestii powołania przez Gronkiewicz-Waltz na jednego ze swoich następców Witolda Pahla. Jak zauważa Gowin, Pahl jest bliskim współpracownikiem Grzegorza Schetyny. Wicepremier przyznał, że członek Trybunału Stanu jest bardzo kompetentnym prawnikiem, jednak "desygnując swojego bliskiego współpracownika też nie uniknie (Grzegorz Schetyna, przyp. JJ) współodpowiedzialności za wyjaśnienie tej sprawy. Po drugie sięga po ręczne sterowanie całą sytuacją".

Gowin powiedział również, że ustawa reprywatyzacyjna powinna wejść w życie jeszcze w obecnej kadencji Sejmu, jednak nie jest to takie proste.

"Nie rozwiążemy tego problemu z dnia na dzień, bo koszty tej ustawy to miliardy złotych. Fatalnie się stało, że prezydent Kwaśniewski zawetował ustawę przyjętą przez koalicję AWS-UW. Przypominam to, by przypomnieć, że nie było tak, że cała klasa polityczna chowała głowę w piasek".

JJ/Fronda.pl