Córka wieloletniej współpracowniczki pani premier, a obecnie jej rzecznika prasowego – Iwony Sulik, naturalnie przeszła bardzo surowy proces rekrutacji i okazała się bezkonkurencyjna wobec rzeszy kandydatów starających się o pracę. Akurat trafił się wakat w gigancie energetycznym PGE. Niewątpliwie cała sprawa wymaga dyskrecji, więc niemożliwym jest aby poznać szczegóły. Całkiem niedawno bardzo dobrą pracę miał dostać też Igor Ostachowicz, bliski współpracownik Donalda Tuska, ale po nagłośnieniu sprawy przez media, jego kwalifikacje jak członka zarządu PKN Orlen, natychmiast gdzieś się zapodziały.

Początki rządów Ewy Kopacz mogą sugerować, że mamy do czynienia z jednym z najgorszych rządów w historii Platformy Obywatelskiej. Premier ma podobno zakaz wchodzenia w dialog z dziennikarzami, do czasu przejścia odpowiednich szkoleń medialnych. Do tego z marszu dochodzą podejrzenia o nepotyzm. Chodzi nie tylko o pracę dla córki swojej rzecznik, czy bliskiego współpracownika byłego premiera. Gigantyczna odprawa dla Marii Wasiak, nowej minister infrastruktury, za szefowanie PKP, w wysokości ponad 0,5 mln złotych, mimo deklaracji przeznaczenia na szczytny cel, nadal budzi niesmak. Nie są to pieniądze, które w tym kraju dostają za pracę zwykli śmiertelnicy.

Słabość rządu i styl, w którym prawdopodobnie będzie rządził, pokazuje też sprawa rozwiązania problemów sosnowieckiej kopalni Kazimierz-Juliusz. Już nie chodzi o to, że państwo dokłada lekką ręką 100 mln złotych, żeby mieć spokój. To przecież dobrze, że górnicy będą dalej fedrowali, ludzie będą mieli pracę i mieszkania zakładowe. Razi sposób rozwiązywania tego typu problemów. Problemów, które przez lata rządów Platformy same się nawarstwiały, a za które żaden z rządów PO się nie brał. Teraz gabinet Ewy Kopacz dostaje w spadku same trupy w szafie, na których widok najwyraźniej jest nieprzygotowany.

Może to być sygnał dla kolejnych grup społecznych, będących na garnuszku państwa: słuchajcie rząd jest miękki, ma tylko dotrwać do wyborów, które zapewne przegra, więc nadarza się okazja, aby coś sobie załatwiać. Czy kolejny rok będzie więc okresem protestów społecznych? Czy za ciosem pójdą górnicy, a potem może kolejarze, pielęgniarki czy pracujący w przemyśle obronnym? Niewykluczone, taka gratka może się długo nie powtórzyć…

Tomasz Teluk