Ewa Kopacz ubiega się o miejsce w Parlamencie Europejskim. W rozmowie z Radiem Zet była premier została zapytana na jakim poziomie jest jej angielski. Jej odpowiedź przejdzie do historii razem z opowieścią o rzucaniu kamieniami w dinozaury, czy o "przekopywaniu ziemi na metr w głąb"


Ewie Kopacz nie przypadło do gustu pytanie o znajomość języka obcego. Jak stwierdziła, "to nie jest wybór na poliglotów, tylko na polityków".

- Na podstawowym poziomie [angielski – przyp. red.]. Oczywiście, każdy będzie szlifował angielski. Ale jest pani przekonana, że wszyscy, którzy trafiają [do PE], mówią biegle po angielsku? Nie. Jest ważne, co się mówi, a nie w jakim języku się mówi. To nie wybór na poliglotów, tylko na polityków, którzy twardo będą stawiać sprawy Polski i walczyć o sprawy polskie w PE - stwierdziła była premier


Pytana o to, czy będzie namawiała Donalda Tuska do kandydowania w wyborach prezydenckich, mówiła:


- Jednoznacznie tak. Uważam, że to świetny kandydat. Najlepszy, który może być. Mamy dzisiaj prezydenta, który jest uzależniony od swojego zaplecza politycznego. Mamy prezydenta, który dzisiaj niezależnie od deklaracji, które słyszymy od niego i propozycji, które składa, a do tego ma prawo legislacyjne, sam potem próbuje kierować do opinii publicznej wątpliwości, czy rzeczywiście tak powinno być, a partyjne interesy jego zaplecza politycznego są dla niego priorytetem - podkreślała


kaz/radiozet.pl