Najnowszym tego dowodem są dane ujawnione przez jednego z największych providerów aborcji w Wielkiej Brytanii British Pregnancy Advisory Service. Z danych tej organizacji zupełnie jednoznacznie wynika, że aż 66 procent kobiet, które zabiły w ich klinikach swoje dzieci, poczęło je, mimo iż stosowały w tym czasie antykoncepcję.

40 procent z kobiet, które zdecydowały się zabić swoje dzieci w klinikach BPAS korzystało przed poczęciem z pigułek antykoncepcyjnych, a 35 procent zapewnia, że „zabezpieczyło się” przed ciążą przy pomocy prezerwatyw (oznacza to, że ofiarami kondomów i niechętnych życiu ojców i mam padło 54.862 dzieci).

Aborcjoniści uznają to za dowód, że poza antykoncepcją konieczne jest też zabijanie niechcianych dzieci. - Ostatecznie kobiety nie mogą kontrolować swojej płodności, tylko za pomocą antykoncepcji, i potrzebują dostępu do abocji, która jest ratunkiem, gdy zawiodą inne metody – przekonuje Ann Furedi z BPAS.

Jednym słowem, jeśli zawiodą Cię gumka czy pigułka, zawsze możesz rozerwać swoje dziecko na strzępy... Jeśli oczywiście widzisz w nim zagrożenie. A tak właśnie ustawia Cię cała śmiercionośna kultura antykoncepcyjna.

TPT/LSN