Dzieci poczęte zostały w klinice rozrodu wspomaganego. Wskutek pomyłki lekarzy, jedna z kobiet została zapłodniona zarodkami innej pary. Po ujawnieniu „pomyłki”, małżonkowie stwierdzili jednak, że teraz są to już ich dzieci. Cieszą się, że po wielu nieudanych próbach, zabieg in vitro się powiódł. Mimo sprzeciwu rodziców genetycznych, będą walczyć o dzieci. 

Rodzice genetyczni także przeszli kilka nieudanych prób zapłodnienia pozaustrojowego i stracili wszystkie zarodki, dlatego nie chcą zrzekać się praw do swoich genetycznych dzieci  - podaje portal hli.org.pl.

Zgodnie z włoskim prawem, matką dzieci jest kobieta, która je urodzi. Ustawodawstwo nie określa podziału ról macierzyńskich między różne kobiety w odniesieniu do czasu od poczęcia do urodzenia dziecka. Prawnie uregulowana nie jest także kwestia rodzicielstwa genetycznego, które związane jest z samym poczęciem i tyczy się  dawstwa „materiału genetycznego”.

Włoski Komitet Bioetyki nigdy nie zajmował się „tak złożonym problemem”. Macierzyństwo zastępcze jest we Włoszech nielegalne, więc nie można zastosować tu analogicznego rozwiązania jak w przypadku surogactwa. Komitet zaproponował parom, aby w drodze kompromisu otrzymałyby równe prawa rodzicielskie. Na to, żadna ze stron nie chce się zgodzić.

W klinikach rozrodu wspomaganego zdarzają się błędy i zwykle nie są one ujawniane i nagłaśniane, bo przemysł in vitro bardzo dba o swoją reputację. Udaje się je tuszować poprzez zawieranie ugody w postaci np. wysokiego  odszkodowania. Innym rozwiązaniem, na które decydują się pary, jest niestety aborcja.

ed/ Wpolitce.pl, hli.org.pl