Zapraszamy na kolejną odsłonę serialu o PiS-owskich "chamach, januszach, kołtunach", o "motłochu", co wszedł na salony. Ten odcinek reżyseruje dziennikarz od "up*******nego stołu". 

"Chamiejemy, bracia, chamiejemy"- alarmuje Kamil Durczok, cytując kazanie ks. Mieczysława Malińskiego. I to "-my", to użycie I osoby liczby mnogiej jest w tym tekście kluczowe. W swoim eseju na łamach portalu silesion.pl Durczok bowiem, piętnując chamstwo u innych, sam wykazuje jego szczyt. 

"Chamstwo stało się cnotą. Wylazło z podziemia, przestało się kryć, wstyd pokryło bezczelnością. Spod budy z piwem przeniosło się na salony. Zalało śmierdzącym szambem pół Polski. I się rozlewa"- pisze skompromitowany dziennikarz. To bardzo charakterystyczne dla środowiska "antyPiS": bez przerwy powtarzają metafory o szambie, ale jak ktoś się wstydzi tak publicznie używać kloacznych, fekalnych metafor, mówi o demonach. Innym z kolei Polska "śmierdzi", "śmierdzą" Polacy, "śmierdzą" wyborcy PiS i "janusze" co ośmielili się za pieniądze z 500 Plus zabrać dzieci na wakacje, na które wcześniej stać ich nie było. Nic więc odkrywczego Durczok nie pisze, po prostu przemawia do wyobraźni w charakterystycznym dla opozycji stylu. Ale to jeszcze nic. Dowiadujemy się, że naszym krajem rządzą "kołtuny" (i nie chodzi o polityków, ale i wyborców tychże, to też "kołtuny", które płodzą kolejne "kołtuniątka", aby dostać 500 Plus). 

"Kołtun rządzi i rozdaje. Śmieje się, szeroko rozdziawiając gębę. Bo dziś w Polsce co spojrzysz, to albo gęby albo twarze. Gęba nie zna granic. Im głupiej i prymitywniej, tym większy poklask i uciecha. Na partyjnych spędach, na internetowych forach, w mętnych czeluściach twittera"-pisze dziennikarz. Następnie odnosi się do wpisów publicystów kojarzonych jeśli nie z PiS-em, to z szerzej rozumianą prawicą (bo Rafał Ziemkiewicz nigdy się za mocno z PiS-em jednak nie identyfikował...): 

"Czasem kołtun wyższy w hierachii zmarszczy brwi, czytając Ziemkiewicza komentarze o „parchach”. Zmarszczy, a potem puści oko do swoich i z szelmowskim uśmiechem powie: tak… No właściwie to nie powinien tak redaktor mówić, niepotrzebne, wiecie, to było. Jedną ręką machnie, drugą da na swoje media kolejne miliony. Z Polaków oczywiście kieszeni. Czasem zamilknie, kiedy Gmyz nazwie kobietę szlampą. Przecież to nie kurwa, bo po niemiecku powiedział, więc o co to wrzaski?"- pisze Kamil Durczok. Cóż, słowa użytego przez korespondenta TVP w Berlinie, Cezarego Gmyza wobec prof. Małgorzaty Gersdorf rzeczywiście nie da się w żaden sposób obronić. Jakby nie było, jest to kobieta, w dodatku pełniąca (przynajmniej do niedawna) ważną funkcję w państwie, z tytułem profesora i w podeszłym wieku. Podobnie jak nie da się wybronić określenia "parchy", Rafał Ziemkiewicz mógł ująć to inaczej. Ale czy piętnując chamstwo, można posługiwać się porównywalnym chamstwem?

"Czasem też, kołtun wyższy, da niespodziewane wsparcie. Kibole stają się patriotami, a zwykli naziole użytecznym elektoratem. Nikt nikogo nie zapyta: panie, a tak wieczorem, normalnie, jak już pan idzie spać, to nie rzyga pan na swój widok w lustrze?No nie zapyta. Nie zapyta, bo kołtun ma na pstryknięcie palcem maleńkich kołtuniątek wiele"- atakuje. Następnie dziennikarz przekonuje, że z ekranów telewizorów leje się "gnojówka. Szczucie. Niszczenie", a im przeciwnik jest bardziej niewygodny, tym większe "gnidy" deleguje się do ataku. 

"A ludzie patrzą i łykają. W końcu nie o nich chodzi, w końcu to ci starzy złodzieje, dawni, to dobrze, że siedzieć idą. Nie oni do tego sądu wyższego pójdą, gdzie im tam, z miasteczka albo wsi jakiś sąd wyższy potrzebny. Machną ręką, Koronę Królów obejrzą, i spać. Bo rano do roboty trzeba"- a czy jest w tym coś złego, że "idą spać, bo rano do roboty trzeba"? Gdyby nie pracowali i czekali, co im państwo da, a co gorsza, wyciągali "kołtuńskie łapy", pisząc dalej językiem Durczoka, po 500 plus, też byłoby niedobrze. Kołtun wszystko "łyka", wszystko kupuje", kombinuje i kalkuluje zamiast myśleć, a kołtun z władz... 

"Dwóch kołtunów i dwie wsie omami. A kiedy przyjdzie szczególnie sprytny jaki, to i miastowych zaczaruje"- cóż, na tym, Panie Durczok, polega demokracja, że głos pogardzanego przez Pana "kołtuna ze wsi" liczy się tak samo, jak głos podobnych jak Pan światłych erudytów. Tę erupcję jadu dziennikarz podsumowuje cytatem z księdza Mieczysława Malińskiego: "Chamiejemy Bracia, chamiejemy…" Pełna zgoda, ale miejmy nadzieję, że Durczok odniósł to także do siebie. Piętnować "szlampę" (choć słusznie), wyzywając ludzi od kołtunów? Brawo! 

yenn/Silesion.pl, Fronda.pl